Proszę o modlitwę za moją mamę, która żyje w zaślepieniu, nienawiści, zawiści i jest daleko od Boga. Jak jej pomóc?

Prosisz o modlitwę – a więc zdajesz sobie sprawę z tego, że tylko Bóg może pomóc twojej mamie.

Czy w takim razie ty możesz cokolwiek zdziałać?

Oczywiście, że TAK!!!!

„[…] każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku jego dobru, dla zbudowania” (Rzymian 15:2).

Uważam, że wypływająca z chrześcijańskiej postawy miłość Chrystusowa może tu najwięcej pomóc: „[…] człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego” (Łukasza 6:45).

Pragnę wskazać, że motywacją ewangelizacji powinna być miłość płynąca z czystego serca. Chrystus, który jest miłością, chce działać na twoją mamę, używając swoich dzieci – również ciebie. Stawaj się więc podobna do Niego, a wówczas będziesz doświadczać prawdziwych cudów. Osoba żyjąca w zaślepieniu, gniewie, złości i nieprzebaczeniu (jak twoja mama) bardzo tego potrzebuje. Jeśli nie będziesz zważać na okoliczności i będziesz realizować „własny sposób ewangelizacji”, nic nie osiągniesz – wręcz przeciwnie.

Być może wydaje ci się, że wiesz, czego potrzebuje twoja mama. Ja jednak chciałbym zachęcić cię do poddania się Bożemu prowadzeniu – od tej współpracy wiele zależy. Powinnaś również wiedzieć, że osoba żyjąca w nienawiści (jak twoja mama) ma problem z przebaczeniem. Musi więc zrozumieć, że przebaczając, największy prezent robi samej sobie – uwalnia się od „raka”, jakim jest uraza.

Jak możesz rozpocząć ewangelizację swojej mamy?

1. W pierwszej kolejności (co już rozpoczęłaś) – módl się. Zaufaj, że Bóg cię słyszy i pragnie zbawić twoją mamę (1 Tymoteusza 2:4). Wiara w to i właściwa relacja z mamą [również z Chrystusem (Jana 15:4)] to początek. Właśnie z modlitwy będziesz czerpać mądrość i moc, by odpierać wszelkie „pociski złego” (Jana 15:4-7).

2. Następnie powinnaś okazać mamie szczerą miłość, zrozumienie i cierpliwość. Nie powinnaś ewangelizować jej na zasadzie:

• różnic doktrynalnych (myślę, że będzie na to czas),
• pouczeń (co ma robić, a czego nie),
• narzucania jej czegokolwiek.

W przypadku twojej mamy wielkim błędem byłoby „wciskanie” jej wiary chrześcijańskiej na siłę (nie wiem, czy to akurat odnosi się do ciebie). Ludziom z problemami zawiści i nieprzebaczenia nie mówi się, co mają robić, a czego nie. To jeszcze bardziej ich złości, zamykając drogę Duchowi Świętemu. To właśnie On musi wnieść do życia twojej mamy pragnienie szukania Boga. Jeśli On nie będzie działał, twoja ewangelizacja nigdy nie osiągnie zamierzonego celu – jej skutkiem będzie odrzucenie Pana. Głoszeniu Ewangelii musi towarzyszyć Bóg, potwierdzając swą mocą prawdziwe wyzwolenie. My jesteśmy „siewcami” (Bożymi pracownikami). Zdaj sobie sprawę z tego, że to On odradza do nowego życia (1 Koryntian 2:12 / Jana 3:1-7), daje wzrost (1 Koryntian 3:5-7), a następnie podtrzymuje mocą swego Ducha (Rzymian 16:25-27).

W jaki sposób powinnaś więc postępować?
Myślę, że najlepiej będzie, gdy w rozmowach z mamą będziesz wspominać o tym, co w twoim życiu uczynił Jezus. Uważam, że w tym przypadku najmocniej będą oddziaływać właśnie takie wyznania – oczywiście potwierdzone świadectwem twojego życia. Mają one szczególną wartość dla ludzi, którzy znali nasze dawne postępowanie – wówczas widzą niepodważalny owoc działania żywego Boga. Jeśli poznałaś Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela, powinnaś wiedzieć, co mam na myśli. Nie mówię tu o wiedzy biblijnej, lecz o zmianie życia, wewnętrznej miłości, radości, pragnieniu dzielenia się tym z innymi itp.

Jeśli tak jest, to nie potrzebujesz „wielkiej mądrości”. Po prostu mów, co czujesz i czym żyjesz. Duch Święty został nam ofiarowany, aby dać moc do składania takiego świadectwa. Czasami próbujemy ludzi zasypać biblijnymi wiadomościami, co w większości przypadków nie działa. Ucz się naśladować chrześcijan pierwszego pokolenia. Właśnie poprzez świadectwo dokonali oni największej rewolucji w dziejach ludzkości.

1 Koryntian 2:1-5
„Również ja, gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. (2) Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. (3) I przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze, (4) a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, (5) aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej”.

Myślę, że po przeczytaniu tego krótkiego rozważania jesteś już świadoma tego, kto tak naprawdę ma moc uwolnić twoją mamę – i jaki w tym jest twój udział.

Ponadto badaj własne serce, dostrzegaj i koryguj własne błędy i wady. Pamiętaj: Bóg nie tylko pragnie zbawić twoją mamę. On również chce, abyś każdego dnia stawała się „głębszym naczyniem”, przez które mogłoby przepływać życie Chrystusowe. Ucz się na własnych błędach. Sama najlepiej wiesz, czy popełniasz je w relacji z własną mamą.

Rzymian 15:1-4
„A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych. (2) Każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku jego dobru, dla zbudowania. (3) Bo i Chrystus nie miał upodobania w sobie samym, lecz jak napisano: Urągania urągających tobie na mnie spadły. (4) Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli”.

Luke
luke@zaJezusem.com