Jednomyślność w małżeństwie

Wiesław i Magdalena Grabowscy

„Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni!” (1 List Św. Piotra 3,8).

Słowa te, kończą fragment 1 listu Św. Piotra, w którym jest mowa o wzajemnych odniesieniach między władzą a poddanymi, panami a sługami, żonami i mężami. Zastanówmy się szczególnie nad tymi ostatnimi relacjami – między małżonkami – i do nich zastosujmy te słowa.

Czy jest to postawa spotykana w świecie, w którym żyjemy?
Oczywiście nie. Nie była też spotykana w czasach Piotra, ani w żadnych innych czasach. Nie jest to postawa naturalna dla nas ludzi. Ale jeśli taką postawę nauczymy się mieć w stosunku do współmałżonka, to radykalnie zmieni nasze małżeństwo. Popatrzmy na te określenia i wezwania:

#1. Jednomyślni to będący w harmonii. Nie identyczni, ale zgodni w sensie zgrania, dopasowania. To właśnie robi dyrygent z orkiestrą składającą się z wielu różnych instrumentów. On ich „ujednomyślnia”. Muzycy patrzą na dyrygenta, podporządkowują się mu i nagle zaczyna płynąć piękna muzyka. Bez niego każdy może grać, ale prawdziwą muzykę, wspaniały koncert, tworzą dopiero razem, pod ręką dyrygenta – kiedy stają się jednomyślni.

Naszym dyrygentem jest Bóg. Gdy mąż i żona patrzą na Niego, idą za Jego wskazaniami i stają się jednomyślni. Wówczas wybrzmiewa piękna muzyka ich wzajemnej miłości.

#2. Współczujący to współ odczuwający. Nie, nie chodzi tu o litość. Litujemy się nad biednymi, nad poszkodowanymi w wypadkach, nad chorymi…. Litość niewiele zmienia, współ odczuwanie owszem. Nie dla każdego możliwa jest empatia, ale każdy może zastanowić się, jak czuje się teraz mój mąż, moja żona. I współodczuć z nim/nią. Co sprawia mu/jej radość, a co przykrość. I co w związku z tym, co mogę dla niej zrobić. A wtedy miłość rozkwita.

#3. Braterska miłość to przyjaźń. Jak ważna i cenna w małżeństwie! To lojalność, świadomość bycia razem na dobre i złe, poleganie na sobie, zaufanie, podróż przez życie ręka w rękę, ramię przy ramieniu. To wszystko samo się nie rodzi. To trzeba zbudować. A za taka przyjaźnią w ślad idą wspaniałe emocje. I miłość rozkwita.

#4. Miłosierni to wybaczający błędy, wspomagający. Nie odpłacający złem za zło, ale gotowi zakryć to zło, dać nową szansę. Nową szansę dla miłości.

#5. Pokorni to uważający drugich za wyżej stojących od siebie. Nie chodzi o umniejszanie siebie, ale o wynoszenie współmałżonka. To rezygnacja z niszczącego egoizmu. To stawianie jego potrzeb ponad swoje. To pytania:

Co mogę dla ciebie zrobić?
Jak mogę Ci pomóc?
Jak ty chcesz, by to było zrobione?
Co jest ważne dla ciebie?

Gdy takie pytania będą padały z ust obojga, czy miłość nie rozwinie skrzydeł?

Miłość nie rozwija skrzydeł na romantycznym balkonie, ale na polu walki, gdy walczymy i pracujemy razem. Gdy się zachęcamy i pomagamy sobie. A w tym wszystkim jesteśmy „jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni!”