„Dzisiaj problemem jest chrześcijaństwo wszystkolubne, bez jakiegoś stabilnego, wyrazistego i trwałego kręgosłupa. Współcześni chrześcijanie lubią i akceptują wszystko na czym tylko widnieje naklejka ze słowem Jezus, nie wnikając w duchową głębię, w to, co i kto za tą naklejką stoi. Lubią jednocześnie konserwatystów i liberałów, lubią teologów katolickich, protestanckich i świeckich i ateistycznych filozofów, lubią uwielbienie, ale też lubią całe mnóstwo świeckich piosenkarzy, których życie jest dalekie lub nawet przeciwne Bogu. Piszą, że kochają Jezusa, ale mają jeszcze u swojego boku całe mnóstwo innych idoli. Jednego lata krzyczą należę do Jezusa, nie wstydzę się Jezusa, a drugiego lata pozują do nagiej sesji czy grają swoje role w filmach promującym cudzołóstwo i rozwiązłość. Wśród ulubionych książek piszą Biblia, a do tego dodają podręczniki do parapsychologii, powieści romantyczne, horrory i inne często zawierające treści jawnie sprzeczne z Bożym Słowem. Niestety ten relatywizm i permisywizm udziela się coraz częściej chrześcijańskim pastorom i kaznodziejom. Czarne i białe, czerwone, żółte i zielone stapia się w jednolitą szarość, miesza się ze sobą tworząc demoniczną mieszaninę której Bóg nie zaakceptuje.”
http://duchowygps.pl/Artykuly,31,Aby-kosciol-byl-Kosciolem.html