Bóg przemawia w ciszy

Uczcie się ode mnie, że jestem cichy… mówi Jezus.
We współczesnej cywilizacji jest wiele chorób, jedną z nich jest nie zdolność wsłuchiwania się w siebie. Człowiek, który nie potrafi słuchać siebie, nie potrafi też słuchać drugiego człowieka. Nosi w sobie nie pokój, który czyni go mało wrażliwym w ogóle. Ludzie naszego pokolenia stali się nie wrażliwi na normalne życie. Spokojnym i subtelnym opowiadaniem o życiu, o miłości, czy przyjaźni, nie można dziś już nikogo zachwycić. Trzeba więc odwołać się do przemocy, brutalności i hałaśliwego stylu życia. W hałasie człowiek wyraża powierzchowną radość, ale tak naprawdę to hałasem wyraża poczucie żalu i zagubienia. Można też utopić swój gniew a nawet grzech. Taki jest ten świat.

Wejść w ciszę niektórym jest bardzo trudno, bo tylko w ciszy można odkryć prawdę o samym sobie o swoim niezadowoleniu, swoim zagubieniu i o tym co tak naprawdę jemu dolega. Więc aby nie znać prawdy o sobie samym, woli hałas w którym nie słyszy swoich myśli, nie słyszy samego siebie, nie mówiąc o dźwiękach sumienia.

Ze smutkiem muszę powiedzieć, że wśród ludzi nowo narodzonych, których znam, to o czym mówię teraz, nie jest obce. Widoczne to jest w stylu życia niektórych. Dziś rzadko się spotyka gościnę, czy to ogrodowy grill, czy w domowym zaciszu kawa z ciastem, poprzedzoną śpiewaniem pieśni, rozważaniem Bożego Słowa i modlitwą. A przecież powtarzamy bez błędnie teksty np.: rozmawiając ze sobą przez psalmy, hymny i pieśni duchowe. Także bezwstyd błazeńska mowa, lub nie przyzwoite żarty, które nie przy stoją, ale raczej dziękczynienie. [Ef.5,4] Jeśli zatem to nie jest brane pod uwagę, to też nie brakuje pustego i hałaśliwego śmiechu, który jest wynikiem pustych rozmów i nie rzadko wątpliwych dowcipów.

Jezus powiedział nie dwuznacznie: uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca. Chcę powiedzieć jasno, że styl życia, przeciwny nauczaniu Jezusa, jest przyczyną, że chrześcijanie tracą wrażliwość na Boże Słowo i nie mogą usłyszeć głosu swojego Boga. Bóg zawsze przemawia w ciszy , Bóg nigdy nie krzyczy. Jezus był wyrazem swojego Ojca i nigdy głosu Jego na ulicy z domu słychać nie było. Ustami proroka Ozeasza Bóg mówi: Dlatego teraz zwabię ją i zaprowadzę na pustynię i przemówię [B.G. łaskawie]do jej serca, … słuchać mnie tam będzie jak w dniach młodości. [2.16]

Zastanawiałem się dlaczego zaprowadzę ją na pustynię i tam łaskawie przemówię do jej serca? Ta analogia bycia na pustyni a naszą rzeczywistością dokładnie oddaje to, o czym dziś mówię. Na pustyni nie ma codzienności, nie ma gwaru życia, tam jest cisza. Tylko w wyciszeniu może się ujawnić brak uporządkowania, własna wina, strach i ból. Tylko w ciszy możesz przeżyć prawdziwe własne „Ja” i poprawić to co jest do poprawienia. Biblia mówi, że w ciszy i zaufaniu jest wasza moc Więc spróbuj w ciszy doświadczyć samego siebie. Dlaczego boisz się siebie i chowasz swoją twarz w hałasie. Uciszenie mojej duszy jest w Bogu a nie w świeckim stylu życia. Jeśli naprawdę pragniesz usłyszeć głos swojego Boga, to spróbuj wyciszyć się wewnętrznie wtedy umilkniesz zewnętrznie. To musi nastąpić w naszej wolności i naszego pragnienia a także i naszej świadomej potrzeby.

W naszej rzeczywistości, niektórym wejść w ciszę może okazać się być bardzo trudne a nawet bolesne. Bo w hałaśliwym stylu życia mogą utopić swój gniew, poczucie winy, swoje kompleksy i chore ambicje.

Pan Bóg wychodzi naprzeciw takim ludzkim potrzebom i mówi: Chodź ze Mną na pustynię i tam przemówię do ciebie w ciszy. Chcę abyś wejrzał w siebie i zobaczył co tak naprawdę tobie dolega i zobaczył źródło swojego niezadowolenia, zobaczył samego siebie i przestał się oszukiwać. Pozwól by narodziła się prawdziwa historia o twoim życiu, nie ważne krótkim, czy długim, ale o twoim życiu. To ty musisz ją poznać i najlepiej będzie jeśli ją poznasz prawdziwą, taką jaka ona jest.

Nie zawsze jednak człowiek jest chętny słuchać Bożego pouczenia gdy Bóg zaprasza i mówi: chodź mam ci coś do powiedzenia. Jeśli brak odzewu wówczas Bóg zatrzymuje go i może to być szpital, więzienie, czy łóżko w domu. Znam to osobiście w mojej rodzinie i wiem jak to działa. Ale nawet te smutne i bolesne doświadczenia należy uznać za łaskę, bo zmierzają ku naszemu dobru i naszemu wyciszeniu.

Wewnętrzne i zewnętrzne wyciszenie powinno nastąpić jak już powiedziałem w naszej wolności i naszej potrzeby. Jeśli mówię o wyciszeniu zewnętrznym, to nie mam na myśli tego, że wierzący człowiek musi mieć cały dzień zwieszoną głowę z wyrazem smutnej twarzy. Oświadczam, że nie oto w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, że jest przecież gdzieś granica mojej wesołości i czy ona nie jest pusta i nie ośmiesza mnie samego a przy tym, czy nie zasmuca Ducha Świętego i nie zagłusza Jego głosu.

No właśnie – gdzie jest ta granica, gdzie jest ?
Myślę , że dla chrześcijan, którzy kochają swojego Boga, ta granica dla nich nie jest trudna do odczytania. Powiedziałem wcześniej, że dokładnie potrafimy powtarzać teksty Bożego Słowa np. …głosu Jego na ulicy nikt nie słyszał. I to jest ta granica, jej dowolnie nie wolno przesuwać według własnego chcenia do popisywania się, Myślę , że dostrzeganie tej granicy i odczytywanie jej zależy od duchowego stanu i pragnienia Boga a także stosunku do Bożego Słowa. Bez tych wartości łatwo jest tę granicę dowolnie przesuwać aż do osiągnięcia stylu świeckiego. A w końcu i taki styl stanie się naszym stylem co dziennym.

Jezus był wyrazem swojego Ojca, my z kolei wyrazem naszego Pana. Ponieważ to Jezus stał się najbardziej ludzki i nam najbliższy, po to abyśmy mogli stawać się być podobni do Niego. Taka postawa winna być naszym świadomym wyborem i dążeniem.

Daremnie możemy szukać na kartach Nowego Testamentu, że Pan Jezus żartował, czy popisywał się dowcipami i pobudzał do pustego śmiechu innych. Ani też jednego z Apostołów nie spotkamy by podobnie postępował. Nauczali nie wątpię , że też tak postępowali mówiąc: Wszystko cokolwiek czynicie ku chwale Bożej czyńcie. Apostoł Piotr podobnie mówi: za przykładem świętego, sami też bądźcie świętymi.

To jest właśnie ta granica. Nie przestawiaj jej dowolnie , nie wolno tego robić, bo to zasmuca Ducha Świętego a tobie wystawia wątpliwe świadectwo jako naśladowcy Jezusa. Nie musisz mieć zawsze smutnej twarzy w swoim towarzystwie, nie musisz też zawsze być hałaśliwym i pustym śmiechem pobudzać innych do tego. Możesz być radosnym od wewnątrz a na twarzy miły uśmiech, który będzie twoim świadectwem, że jesteś uczniem Jezusa. I to dla ciebie wystarczy.

Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam postępować, jak On postępował, mówi Apostoł Jan.

Czesław Budzyniak