BO JEŚLI KREW KOZŁÓW I WOŁÓW ORAZ POPIÓŁ Z JAŁOWICY PRZEZ POKROPIENIE UŚWIĘCAJĄ SKALANYCH I PRZYWRACAJĄ CIELESNĄ CZYSTOŚĆ, O ILEŻ BARDZIEJ KREW CHRYSTUSA, KTÓRY PRZEZ DUCHA WIECZNEGO OFIAROWAŁ SAMEGO SIEBIE BEZ SKAZY BOGU, OCZYŚCI SUMIENIE NASZE OD MARTWYCH UCZYNKÓW, ABYŚMY MOGLI SŁUŻYĆ BOGU ŻYWEMU.
Każda ofiara według autora ma jakiś skutek, uwypukla ważną prawdę, że żadna ofiara ustanowiona przez Boga nie jest pozbawiona mocy, każda śmierć czegoś dokonuje. Jednak tylko w takim stopniu, w jakim została do tego przysposobiona. Krew wołów i kozłów oczyszcza fizycznie oraz społecznie. Ta druga czyni to w sposób wewnętrzny (w sumieniu) i przemienia ludzi w sługi żyjącego Boga. Dzieje się tak, ponieważ owa inna ofiara to śmierć Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu. Wyrażenie „krew Chrystusa” sugeruje różnicę między zwierzęciem i człowiekiem. Określa ono w sposób konkretny, że tym człowiekiem jest Mesjasz, namaszczony przez Boga Zbawiciel. Chrystus to nie nazwisko, lecz oficjalny tytuł. Jego śmierć musi więc zajmować centralne miejsce w zbawczych planach Boga. „Ofiarował…Bogu…przez Ducha wiecznego”, jest to opis działania. Często zapomina się, że Chrystus na Golgocie był aktywny. Choć cierpiał z rąk ludzi, diabła i Boga oraz pokornie poddał się wszystkim, to nie pozostał bierny jak woły i kozły. Słowa te wyrażają sposób, w jaki wykazywał aktywność i co czynił na krzyżu. Składał On ofiarę Bogu. Jego kapłańskiej posługi nie należy więc wiązać wyłącznie z niebem. Golgota była miejscem na którym Chrystus wykonywał czynności kapłańskie. Wyrażenie „samego siebie” dotyczy Jego człowieczeństwa a „bez skazy”, Jego doskonałego posłuszeństwa. Ofiara nie polegała więc na bezgrzeszności odwiecznego Syna, lecz na sprawiedliwości Syna wcielonego, którą osiągnął dzięki posłuszeństwu. Golgota była miejscem ofiary. Będąc bez grzechu złożył On siebie samego jako ofiarę za grzech w ręce świętego Boga. Uczynił to „przez Ducha wiecznego”. Wszystko czego Jezus dokonał, uczynił dzięki spoczywającemu na Nim Duchowi. Przyjęcie takiego spojrzenia uzmysławia wspaniałą prawdę, że każda osoba Trójcy była obecna i aktywna w chwilach dokonywania się odkupienia, każda z nich na swój własny sposób. Ojciec smagał Syna; Syn poddawał się Ojcu, a Duch pokrzepiał wcielonego Syna. Tylko trójjedyny Bóg może zbawić.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia. Bogusław Hurynowicz.