ALBOWIEM PRZYJDZIE CZAS, ŻE ZDROWEJ NAUKI NIE ŚCIERPIĄ, ALE WEDŁUG SWOICH UPODOBAŃ NAZBIERAJĄ SOBIE NAUCZYCIELI, ŻĄDNYCH TEGO, CO UCHO ŁECHCE, I ODWRÓCĄ UCHO OD PRAWDY, A ZWRÓCĄ SIĘ KU BAŚNIOM.
Apostoł Paweł ostrzegał Tymoteusza, że spotka ludzi cierpiących na przypadłość „swędzących uszu”. Tacy odrzucają zdrową naukę, szukając nauczania „według swoich upodobań”. Jeśli, na przykład, gorszą ich słowa Chrystusa: „nikt nie przychodzi do Ojca tylko przezemnie”, szukają takiego duchownego, który głosi, że jest wiele dróg poznania Boga.
Inni odrzucają biblijne nauczanie, że ci którzy angażują się w seks pozamałżeński są „rozpustnikami i cudzołożnikami”, których „sądzić będzie Bóg”. Szukają oni takiego nauczyciela, który tłumaczy, że biblijne normy w tym zakresiedziś już nie obowiązują. Nie popieram takiego postępowania, ale obawiam się, że i ja mam „swędzące uszy”. Chętnie słucham zdrowego nauczania o biblijnych normach postępowania, lecz wiele razy ciężko jest mi słuchać, co Biblia mówi o dumie, samouwielbieniu lub o braku miłości do bliźnich. Muszę prosić Pana by badał me serce i przebaczył mi. On może mnie zmienić, tak abym słuchał Jego Słowa i wypełniał Je. To jest jedyne lekarstwo na chorobę „swędzących uszu”. Ciepłego i radosnego dnia.
Bogusław Hurynowicz