I zerwał się gwałtowny wicher na jeziorze i fale ich zalewały, i byli w niebezpieczeństwie. Tedy przystąpili do Niego i zbudzili Go, mówiąc: Mistrzu, Mistrzu, giniemy. (Łk 8,23-24).
Na jednej z wielkich rzek w Chinach jest pewne miejsce znane ze szczególnie niebezpiecznych zawirowań prądów wodnych. Każdy statek, który nie będzie płynął, biorąc kurs na ściśle określony punkt, jest nieodwracalnie stracony. W punkcie tym osadzono napis: „Kurs na mnie!!” Każdy sternik, który zważa na te słowa, bezpiecznie omija fatalne wiry.
Nasze życie podobne jest do takiej właśnie rzeki, pełnej niebezpiecznych wirów. Przed niebezpieczeństwami tymi ostrzega nas Bóg wieloma wskazaniami, jak te: „NIE ZABIJAJ, NIE CUDZOŁÓŻ, NIE KRADNIJ [….] NIE POŻĄDAJ….” (2.Mojż. 20, 13-17).
Przykazania te są jakby osadzonymi na brzegu tablicami ostrzegawczymi, ale same w sobie nie są w stanie pokierować statkiem naszego życia tak, by ominął on wszystkie niebezpieczne miejsca. Dlatego też Bóg uczynił dla nas o wiele więcej: dał nam skałę, niezachwiany punkt orientacyjny: swego Syna Jezusa Chrystusa, który z powodu naszego złego położenia, stał się człowiekiem. Teraz nie trzeba już niczego więcej, jak tylko obrania kursu na Niego, tę „Wieczną Skałę” (Iz 26,4).
Ale co wtedy, gdy okaże się, że zlekceważyliśmy Boże Przykazania i wykroczyliśmy przeciwko Nim? Czyż nie jest tak, że każdy z nas zawinił właśnie w ten sposób? Właśnie wtedy ratunkiem staje się to jedno wezwanie: „KURS NA MNIE!!!”
Jezus Chrystus przyszedł po to, aby ratować zgubionych i zaprzedanych stopniowemu chyleniu się ku zagładzie. On woła do nas: „PÓJDŹCIE DO MNIE WSZYSCY, KTÓRZY JESTEŚCIE SPRACOWANI I OBCIĄŻENI, A JA WAM DAM UKOJENIE” ( Mt 11,28).