Wiara w Boga czy ateizm?

Ateiści są głośni i śmiali. Współczesny człowiek nie może więc wstydzić się swojej wiary. Ktoś, kto wątpi, powinien spotkać się z licznymi świadectwami wiary ludzi pobożnych (może to zrobić np. tutaj), a nie z ich milczeniem.

Każdy szuka w życiu szczęścia. Jednak bez Boga jest ono kruche i niepewne. Ani pieniądze, ani dostatni dom, ani rodzina nie zapewnią nam szczęścia, jeśli nie towarzyszy im wiara w Boga.

Pewna kobieta tak pokierowała swoim życiem, że zdobyła piękny dom i zgromadziła dużo pieniędzy. Niestety utraciła jedynego syna, pochowała też dwóch mężów. Później niespodziewanie zachorowała i wymagała stałej opieki. Które z jej licznych wysiłków w ciągu życia podtrzymywały ją, co przynosiło jej najwięcej szczęścia?

To, że zabiegając o sprawy materialne, jednocześnie pogłębiała swoją więź z Bogiem. Żyła nie tylko pracą, ale modlitwą i dobrymi uczynkami. Dlatego mimo licznych strat osobistych pozostała bogata duchowo i pełna nadziei. Teraz niesprawna, ale dalej żyjąca w bliskiej modlitewnej więzi z Bogiem i otoczona pomocnymi ludźmi. Bóg wspierać ją będzie do końca, tak jak towarzyszył jej w okresie zdrowia i młodości. I chociaż w pewnej mierze podzieliła smutny los Hioba, to tak jak on może też wyczekiwać uwolnienia z chorób i śmierci oraz mieć nadzieję na przyszłe życie wieczne.

Co miałaby, gdyby nie jej wiara w Boga?
Okazuje się więc, że los może zabrać wszystko, co mamy – wszystko oprócz naszej głębokiej więzi z Bogiem.

Ateizm może łatwo zakiełkować już w dziecku. Może też zupełnie niepostrzeżenie zawładnąć wykształconym człowiekiem, który nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebuje duchowej pomocy osoby wierzącej. Dlatego nie powinniśmy wstydzić się swojej wiary i milczeć!!!

Z ateistą jest podobnie jak z uzależnionym od alkoholu. Alkoholik może sobie nie zdawać sprawy z tego, że jest chory, że dalej będzie już tylko gorzej, że nie będzie już tak, jak wtedy, gdy zaczynał pić, bo choroba skrycie oddziałuje na coraz większe obszary życia – jego rodzina się rozpada, mózg degeneruje, serce, wątroba i trzustka stopniowo odmawiają posłuszeństwa. Spróbuj przekonać alkoholika do leczenia… On jest szczęśliwy, kiedy się napije. Myśli, że jutro będzie tak samo wesoło i kolorowo. Aż tu pewnego dnia próbuje nie pić i pojawia się padaczka alkoholowa.

Podobnie jest z ateizmem. Zabiera człowiekowi zdolność dostrzegania Bożego palca w stworzeniu, pięknie przyrody, nie pozwala mu odczuwać radości z lektury Biblii i dostrzegać tam porządku moralnego. Ateista patrzy na Biblię krytycznie i nie widząc w jej autorze Boga, kochającego Ojca, staje się duchowym daltonistą. Piękno Chrystusa jest przed nim zakryte – a od kogo współczesny człowiek może nauczyć się rozumu, jeśli nie od czułego Nauczyciela, jakim jest Jezus, Boży Syn?

Ateista nie dostrzega swojego opłakanego stanu. Ma teraz do dyspozycji różne zasoby, ale nie wie, że część z nich to fałszywe przekonania. By się ich wyzbyć, potrzebuje wiele pokory, a także pomocy ludzi wiary. Dlatego nie powinniśmy wstydzić się swojej wiary i milczeć.

Niestety, nie rodzimy się z pokorą. Uczymy się jej całe życie, obcując z Bogiem, którego uznajemy za wyższego od siebie, za rozkazodawcę i naszego Pana. Jeśli negujemy Jego istnienie, to sami stawiamy się w roli boga i zaczynamy ustalać, co jest dobre, a co złe – uznając siebie samych za jedyny autorytet moralny. To szeroka i łatwa droga, która prowadzi do unicestwienia. Dlatego nie polegajmy na swojej nieomylności, ona nie istnieje. Raczej jak król Dawid oprzyjmy się o mocny Fundament, jakim jest Bóg.

Autor nieznany

Po więcej informacji napisz: luke@zaJezusem.com.
Zapraszam też na stronę internetową: