Mikołaj z Radomia

Znalazłem Twoją stronę przez przypadek, szukając możliwości zamówienia jakiś ulotek ewangelizacyjnych, gdyż zabrakło nam potrzebnych materiałów do głoszenia Ewangelii na ulicach naszego miasta Radomia.

Nie wiem czy informacje na stronie internetowej www.zajezusem.com są nadal aktualne oraz czy jest jeszcze możliwość otrzymania od Ciebie odpowiednich materiałów. Byłyby one nam bardzo pomocne i potrzebujemy ich dużo.

Zgodnie z Twoją prośbą przesyłam poniżej swoje świadectwo nawrócenia. Jeżeli będziesz potrzebował więcej informacji o mnie lub odnośnie mojego świadectwa, gdyż być może nasuną Ci się jakieś niejasności i pytania to bardzo chętnie na nie odpowiem, wytłumaczę lub dopiszę.

Mam na imię Mikołaj. Kończę w tym roku 31 lat. Obecnie mieszkam i pracuję w moim rodzinnym mieście Radomiu. Od dziecka uczono mnie ze Bóg jest moim Ojcem i ze musze się do Niego modlić i być Mu posłuszny jak również przestrzegać wszystkich nakazów których mnie uczono w kościele katolickim. Od dziecka staralem sie przypodobać w jakiś sposób Bogu poprzez chodzenie do kościoła oraz staranie się być dobrym dzieckiem na tyle ile mi się to udawało. Jak byłem trochę starszy to zacząłem być ministrantem w katedrze radomskiej. Bylem bardzo z tego dumny i zaczynałem o sobie myśleć jako o lepszym od innych. Pomimo tego że staralem sie być w jakis sposob w porządku wobec Pana Boga to w miarę dorastania pojawiały się coraz to nowsze grzechy w moim życiu z którymi starałem się ze swojej strony walczyć ale często mi się nie udawało. Pomimo tego że tak się angażowałem w życie religijne i ze na tle dużej części zwykłych ludzi wpadalem oficjalnie lepiej to moje uczynki nie przybliżały mnie do Boga. Tak naprawdę wiedziałem o Nim teoretycznie ale nie czułem Jego obecności w moim życiu i w sobie samym i czasami przychodziły mi do głowy wątpliwości czy On rzeczywiście istnieje, które od razu starałem się odrzucać. Raz kiedyś na spowiedzi powiedziałem o tym księdzu oraz o tym ze nie czuje ze kocham Boga. On stwierdził wtedy, że wystarczy ze będę przestrzegał przykazań i nie muszę się martwić że go nie kocham tak jak powinienem. Kiedy miałem około 15 lat zdarzyła się pewna rzecz w mojej rodzinie. Mój tata poprzez rozmowy ze swoim znajomym postanowił zaprosić Jezusa do swojego życia. Następnie, po jakimś czasie razem z mamą zdecydowali że ze względu na Słowo Boże nie mogą już uczęszczać więcej do kościoła katolickiego i przyłączyli się do jednego z kościołów ewangelicznych w Radomiu, gdzie podstawą wiary było tylko i wyłącznie Słowo Boże a nie dodatkowe nauki ludzkie ustanowione jako tradycja, przeciwne z Pismem Świętym. Ich decyzja była dla mnie i mojej siostry szokiem i nie rozumieliśmy jej. Reszta mojego rodzeństwa była jeszcze za młoda aby do końca to wszystko zrozumieć. Razem z siostrą uważaliśmy ze rodzice popełnili błąd, gdyż zgodnie z nauczaniem naszego dotychczasowego kościoła jest on jedynym prawidłowym kościołem. Tata starał się nam wytłumaczyć powody swojej decyzji i czasami rozmawiał z nami o Jezusie i Ewangelii ale my nie chcieliśmy tego słuchać ani też mieć cokolwiek do czynienia z ich nowym kościołem. To spowodowało pewien rozłam w naszej rodzinie. Żyliśmy obok siebie ale czuliśmy się jakbyśmy stali po zupełnie różnych stronach i zaczęliśmy oddalać się od siebie nawzajem. Niedługo potem moja siostra wyjechała na studia i ja zostałem z tym wszystkim sam ponieważ moi młodsi bracia po jakimś czasie również zaczęli chodzić do kościoła rodzicow. Postanowiłem wtedy trochę na przekór jeszcze bardziej zaangażować się w działalność kościoła katolickiego. Postanowiłem również zbliżyć się do Pana Boga tak jak sam umiałem. Zacząłem modlić się do Boga własnymi słowami oraz czasami sięgałem również po Biblię, chociaż czytałem ją w tamtym czasie tylko jak książkę historyczną. Pomimo tego że ogólnie nie zgadzałem się z decyzją moich rodziców, to niektóre rzeczy, które opierali na Piśmie Świętym zaczynały mnie rowniez przekonywać. Jedną z tych rzeczy były modlitwy do Marii i świętych. Przestałem to robić, gdyż uznałem ze modlitwa to jest rozmowa z Bogiem wiec modląc się do nich traktowałem ich na równi z Panem Bogiem, co jest niezgodne z pierwszym przykazaniem. Poza tym dowiedziałem się, co było dla mnie wtedy szokiem, ze nigdzie w Biblii nie ma napisane ze Maria została wzięta do nieba i ukoronowana jako Królowa Nieba i Ziemi, co twierdził mój kosciół, a co okazało się kłamstwem. Pomimo tych pewnych zmian nie przestałem się gniewać na moich rodziców i cały czas się od nich oddalałem. Moje życie zaczęło się koncentrować wyłącznie na kościele katolickim oraz na znajomych których tam miałem. Wtedy także zaangażowałem się w ruch oazowy i postanowiłem w wakacje wyjechać na obóz przez ten ruch zorganizowany. Na tym obozie było dużo rzeczy które mnie pozytywnie zaskoczyly. Każdego dnia w grupach analizowalismy przygotowany na każdy dzień fragment z Biblii i bez żadnych dodatkowych materiałów mogliśmy je omawiac. Nigdy wcześniej ani sam ani nikt kogo znałem tego nie robił. Tym bardziej mi się to podobało. Każdy z dni miał także swój temat przewodni. Jeden z nich nosił tytuł „Przyjęcie Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela”. Jak tego dnia rano dowiedziałem się o tym temacie w głębi duszy od razu wiedziałem ze to jest coś bardzo istotnego i ze tego dnia coś ważnego się wydarzy, chociaż nie do końca rozumiałem co. Miałem o to wiele pytań ale nikt nie udzielił mi żadnej odpowiedzi. Zastanawiając się nad tym, z zaskoczeniem odkryłem ze pomimo tego że chodziłem do kościoła 16 lat to nigdy nie podjąłem osobiście takiej decyzji i nie pomodlilem się do Jezusa, aby był moim osobistym Panem i Zbawicielem. Poczulem wtedy ze naprawdę chcę to zrobic. Wieczorem tego dnia została zorganizowana procesja ze świecami do pobliskiego jeziora w której my wszyscy braliśmy udział. Przy jeziorze księża, którzy byli opiekunami obozu, nabrali trochę wody z jeziora i naznaczali nią znak krzyża na czole pytając każdego z osobna czy chce być solą ziemi na co trzeba było odpowiedzieć twierdząco. I to było wszystko, niestety nie było mowy nic o Jezusie i o przyjęciu go do swojego życia. Wtedy tego jeszcze nie rozumiałem, po prostu starałem się wszystko głęboko przeżywać. Jak wracaliśmy do ośrodka jeden z księży jednak zasugerował ze jeżeli ktoś chce się pomodlić sam jeszcze to może to zrobić w kaplicy. Poszło trochę osób w tym również ja. Jak zacząłem modlitwę od słów „Panie Boże”, zamierzając dalej kontynuować dziękując Mu za ten dzień i wszystko co danego dnia się zdarzyło, w tym momencie nie mogłem tego zrobić gdyż usłyszałem w mojej głowie wyraźne słowa „Słucham Cię”. W jednej chwili osłupiałem, gdyż chciałem powiedzieć coś zupełnie innego i od razu zrozumiałem ze to Pan Bóg do mnie w taki sposób przemówił. W tym samym momencie wypełniła moje wnętrze ogromna pewność tego że Bóg istnieje i że właśnie ze mną rozmawia, połączona z przeogromną radością i miłością. Czulem jak mnie to wszystko wypełnia od czubka głowy aż do palców u stóp. Z tego wszystkiego zacząłem bardzo płakać i nie rozumiałem tego co się ze mną dzieje bo nie potrafiłem przestać. Zakrywalem sobie ręką moje oczy aby inni nie widzieli ale łzy spływały mi po policzkach. Po tym jak się trochę ogarnąłem, chociaż nadal płacząc poprosiłem z całego mojego serca aby Jezus stał się moim osobistym Panem i Zbawicielem. Na to usłyszałem znowu w mojej głowie: „Czy wiesz co to dla Ciebie oznacza?” Nie mogłem uwierzyć w to że Bóg ponownie w taki sposób mi odpowiedział i zacząłem jeszcze bardziej płakać. Po chwili jednak zebrałem się w sobie i potwierdziłem to i jeszcze raz poprosiłem (chociaż teraz po latach stwierdzam, że jednak w tamtym momencie nie wiedziałem tego co to dla mnie tak naprawdę będzie oznaczalo). Potem modliłem się jeszcze bardzo długo, dziękując Bogu za to ze jest, że dał mi się objawić i za Jezusa i wyszedłem ostatni z kaplicy. Dopiero jak skonczylem modlitwe to wtedy przestałem plakac. Pomimo tego że nie rozumiałem do końca tego co się stało to Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Od tamtego wieczoru moje życie zaczęło się zmieniać. Po pierwsze poczułem ze nie mam już żadnego gniewu ani żalu do moich rodziców, po przyjeździe z obozu powiedziałem im ze wierze w to co mówili o Jezusie. Po drugie poczułem ze chce poznawać Jezusa osobiście, że chce aby był On obecny w moim zyciu, przestał On być przeze mnie traktowany jako część teologii kościelnej a zaczął być traktowany jako osoba. Ze zdumieniem odkryłem w sobie także zmianę ze ważniejsze od tego co mówi mi mój kościół stało się to co mówi Jezus w swoim Słowie. Mimo to nadal nie rozumiałem z jakiego powodu spotkało mnie to wszystko na obozie i dużo rzeczy musiałem się jeszcze nauczyć. Nie przestałem chodzić jeszcze do kościoła katolickiego, ale niedlugo po obozie kiedy mój tata zapytał się mnie czy chce przyjść na spotkanie młodzieżowe do jego kościoła ze zdziwieniem poczułem ze naprawdę tego chce chociaż jak mnie zapraszał tam wcześniej, przed obozem, to kategorycznie odmawiałem. Wiedziałem natomiast ze będzie tam nauczanie tylko z Biblii (podobnie jak to było na obozie) i uznałem ze dzięki temu bardziej poznam Jezusa. Na spotkaniach tych mogłem się dowiedzieć wielu wspaniałych rzeczy na temat Boga. Sam również zacząłem czytać Biblię ale teraz przestała ona być dla mnie sucha księga tylko stała się żywym Słowem Bożym i z pomocą Ducha Świętego zaczął On pokazywać swoje prawdy tam zawarte, które zaczęły mnie po kolei zmieniać. Odkryłem tez na podstawie Biblii co tak naprawdę wydarzyło się na obozie. Ze w momencie jak poprosiłem aby Jezus stał się moim Zbawicielem to On oczyścił mnie ze wszystkich moich grzechów z których każdy z osobna oddzielał mnie od Boga i ze teraz przez Jego ofiarę na krzyżu ja mogę mieć dostęp i relacje z Panem Bogiem a On zaczął poprzez Ducha Świętego żyć we mnie a także to ze oddałem Jezusowi całe swoje życie oraz wszystkie swoje sprawy ustanawiając Go swoim Panem. Pan Bóg zaczął mi również pokazywać jaki tak naprawdę byłem, że pomimo tego że na zewnątrz sprawiałem wrażenie dosyć dobrego człowieka to w środku byłem pełen pychy, zarozumialstwa, uważania się za lepszego od innych, zazdrości i innych rzeczy z których On zaczął mnie zmieniać i upadabniac do siebie samego. Otworzył tez mi oczy na wiele nauczań w kościele katolickim, które są całkowicie lub częściowo niezgodne ze Słowem Bożym. Po trzech miesiącach przychodzenia na spotkania młodzieżowe w kościele ewangelicznym i chodzenia na mszę w kościele katolickim w niedziele uznałem, że ze względu na Pana Boga i Jego Słowo ja juz nie mogę tam więcej uczęszczać i postanowiłem całym sercem przyłączyć się do kościoła opartego wyłącznie na Piśmie Świętym. W tym samym roku postanowiłem wraz z moimi rodzicami ochrzcic się w wieku świadomym, jak jest napisane w Biblii, i wyznać tym samym przed ludzmi swoja wiarę w Jezusa. Po tym czasie przeżyłem wiele rzeczy z Panem Bogiem. Oddawałem i oddaję do tej pory Jemu każdy aspekt mojego życia, a On mnie prowadził i nadal prowadzi oraz uwalnia mnie z kolejnych grzechów. Prosiłem Go np. o wskazanie mi odpowiednich studiów. Sam probowalem szukac takze ale prosilem o Jego prowadzenie. Przez dwa lata liceum nic mi nie odpowiedział, jak przystepowalem do matury nic mi nie odpowiedział, dopiero jak rozpoczęły się już rekrutacje na studia to wtedy słysząc tylko sama nazwę tego kierunku, o którym nie miałem wcześniej pojęcia ze taki wogole istnieje oraz nic nie wiedząc o nim, po prostu od razu miałem silne przekonanie ze to jest wlasnie ten, który ma być od Boga. Po tym jak rowniez w cudowny i niezwykly sposób sie dostałem na te studia to okazało się ze jestem tak jakby stworzony do przyszłej pracy jaka mnie czekała po nich. Wszystko co było z nią związane korespondowalo z moimi zainteresowaniami z dzieciństwa oraz sprawiało i nadal sprawia mi wiele radości i pasji w moim życiu. Tak samo moja pierwsza i druga prace otrzymałem cudem od Pana Boga i w życiu prywatnym zaczął On również działać wspaniałe rzeczy jak również dawać mi prawie że codzienne świadectwa swojego działania w każdej mniejszej i większej sprawie. Oczywiście zdarzały się też trudne chwile, problemy, momenty oddalenia od Niego lub próby ale przez nie wszystkie przechodziłem razem z Jezusem i nigdy nie zwątpienie juz w to że On istnieje i działa w życia ludzi i ze nic nie dzieje się bez Jego woli. Od 14 lat żyję już z Panem Jezusem i nigdy nie żałowałem tej decyzji, bo On dał mi swój pokój i swoje szczęście, spelnienie i prowadzi mnie w moim życiu oraz jestem Mu ogromnie wdzięczny ze mnie odnalazł pomimo mojej negatywnej i zbuntowanej postawy.”

Powierz Panu drogę swoją, zaufaj Mu a On wszystko dobrze uczyni.” Psalm 37, 5