Pozdrawiam cię serdecznie. Jeśli możesz udzielić mi więcej informacji na temat tej sprawy, będę wdzięczny. Nie każda historia jest identyczna, a w zależności od sytuacji Kościół ma różne wytyczne postępowania. Wyraźnie wskazuje na to Słowo Boże. Moje pytania to:
1. Czy człowiek ten wciąż żyje w tym grzechu?
2. W jaki sposób wyszło to na jaw?
3. Czy okazał skruchę i żal?
4. Jak długo jest on chrześcijaninem?
5. Czy jest zaangażowany w służbę w Kościele (ewentualnie ma tam posadę)?
6. Czy jest żonaty?
7. Jakie było jego zachowanie po całym incydencie?
Dziękuję za informacje.
Bazując na Piśmie Świętym, uważam, że sprawa ta wygląda następująco: najprawdopodobniej człowiek ten nigdy nie poznał Jezusa – bez względu na deklaracje, jakie składa (1 Koryntian 10:13 / 1 Jan 3:6-9). Jego czyn („owoc wiary”) świadczy o tym (1 Jana 2:29). Miałem nadzieję, że sprawa ta wygląda inaczej – człowiek upadł i szczerze żałuje. Niestety w świetle Biblii jest to poważny grzech (1 Koryntian 6:9-10 / Jakuba 4:4) – tym bardziej, że prawdopodobnie praktykowany był przez dłuższy czas.
Uważam jednak, że nie należy wykluczać tego człowieka ze zboru (Galacjan 6:1 / Jakuba 5:19-20), lecz trzeba nakazać mu upamiętanie, zawiesić go w prawach członka i odsunąć od funkcji, jaką pełni. Ponadto powinien ukorzyć się przed zborem, złożyć wyjaśnienie i przyznać się do winy, prosząc o przebaczenie (2 Koryntian 2:6-10). Ten człowiek okłamywał nie tylko Boga, ale również Jego Kościół (1 Tesaloniczan 4:3-8).
Następnie zbór powinien modlić się o tę osobę i obserwować jej zachowanie (Mateusza 18:17). W Panu Jezusie cała nadzieja. Nikt nie zna serca tego człowieka, dlatego należy dać mu następną szansę (Galacjan 6:1-2). Jedynie Bóg wie, czy jest to wyrafinowany kłamca (Hebrajczyków 13:4), czy naprawdę przeoczył Boży „sygnał” i teraz gorzko żałuje.
Uważam, że w taki właśnie sposób powinni postąpić starsi zboru i Pastor.
Dziękuję, Luke