Świadectwo Adama

Opisuję świadectwo tego jak Jezus jest Wielki, że zmienia nawet tak zimne i twarde serce jak moje, a wypełnia wrażliwością, miłością, oraz chęcią służenia. Wiem, że też masz pragnienie, oraz potencjał w sobie, aby odwrócić się od złudnego, zepsutego życia, które daje świat i odciąć się od towarzystwa, które ma zły wpływ, przez co trudno jest się zmienić i wytrwać w postanowieniach. Chcę Ci pokazać, że jest dużo lepsze życie, piękniejsze, pełne wolności od wszelkiego zniewolenia, które daje złudną przyjemność na krótki czas. A to życie przyjemne, w pełni spełnione może dać tylko dawca życia, a na imię mu Jezus Chrystus. Uwierz mi, bo ja naprawdę takiego Jezusa doświadczam i poznałem w moim życiu, więc chcę Tobie o tym opowiedzieć, aby podbudować i wzmocnić Twoją wiarę, albo zasiać, jeśli jej dziś nie masz.

A więc mam 33 lata, moje dzieciństwo było bardzo rygorystyczne, ciągłe wypełnianie rozkazów, przestrzeganie zakazów, bez okazywania w tym żadnej miłości. Ojciec mój trzymał cały dom pod swoją dyscypliną, wypełniałem wszelkiego rodzaju prace fizyczne jak dorosła osoba. Nie okazując płaczu z powodu bólu, oraz śmiechu, gdyż tego nienawidził ojciec. „Trzeba być twardym! Bez wzruszeń i uczuć!” Po prostu życie w strachu.

Ojciec wybrał sobie mnie spośród całego rodzeństwa: przez wielkie podobieństwo, aby przelać swą nienawiść z ojca na syna, nieświadomie; to duchowy problem, przez poniżanie słowne, używając przemocy psychicznej i fizycznej. Spowodował mój uraz do nauki przez wpajanie jej za pomocą ręki lub sznura. Poniżał mnie przez słowa potępiające i ubliżające mi. Czułem się odrzucony i niekochany, nie rozumiałem, dlaczego ojciec taki dla mnie jest. Ojciec, przy którym powinienem czuć się bezpiecznie. Było odwrotnie. Starałem się wykonywać wszystko jak najlepiej, aby zdobyć u niego pochwałę. Ale nigdy nie dostałem pochwały tylko zawsze negatywne słowa, że nie jestem wart nic, na nic nie zasłużyłem, nic w życiu nie osiągnę, itp.

Często jadłem w ukryciu przed ojcem, bo bałem się, że zarzuci mi to, że nie zasłużyłem na jedzenie. Nie mogłem zrozumieć tego, dlaczego ja mam takie życie, a inni mają dobre dzieciństwo. Płakałem do poduszki, aby nikt nie słyszał. W szkole źle się uczyłem i czułem się odrzucony, wyśmiewany, poniżany, przez uczniów z klasy. Co powodowało we mnie złość, wzrastanie w nienawiści do ojca, i kolegów z klasy, oraz głębokie urazy, zranienia, odrzut w psychice.

W piątej klasie zacząłem zapoznawać kolesiów z ulicy, przeważnie starszych, którzy już wcześniej byli dla mnie autorytetem, wzorem do naśladowania, gdyż ojciec przestał nim być. Zacząłem palić papierosy, popijać alkohol i chodzić do salonu gier jak nie było w domu ojca. Wśród nich czułem się kimś ważnym i akceptowanym, oraz w centrum towarzystwa, a nie z boku. Gdy skończyłem siódmą klasę zacząłem uciekać z domu przed każdym sznurem w tyłek. Nigdy nie dostałem kieszonkowego, oraz nie byłem wysyłany na żadne kolonie. Kradłem pieniądze lub coś, co wpadło. Żyłem motywowany nienawiścią, że gdy stanę się pełnoletni, to nikomu nie pozwolę się ze mnie śmiać, oraz mówić mi co mam robić. W czasie szkolnym byłem najmniejszy w klasie, ale kiedy miałem 18 lat to podrosłem do 1,84 w ciągu paru miesięcy, w tym też okresie wyjechałem ze swojego małego miasta od ojca, do pracy w Warszawie. Nie zdążyłem przyjechać do domu, gdy po dwóch tygodniach otrzymałem telefon, że ojciec powiesił się w domu na schodach. W sercu odczułem wolność. To było jakbym został wypuszczony z klatki po osiemnastu latach. Nie trzeba iść do więzienia, aby mieć ograniczoną wolność. Przez kilkanaście lat korzystałem z wolności, z życia aż do bólu. Piłem dużo alkoholu nie mając kontroli, pewien okres wąchałem klej, co jakiś czas brałem narkotyki Przez kilkanaście lat słuchałem dużo ostrej muzyki, to wszystko wypełniało mnie agresją, odwagą i mocą. Karmiłem obficie swojego złego ducha, który stawał się z roku na rok mocniejszy i to on panował w moim życiu. Potępiałem ludzi, tak jak ojciec mnie. Oglądałem filmy pełne przemocy i erotyzmu, co miało zły wpływ i skutek na psychikę i charakter. Byłem pełen negatywnej energii. Zwracałem na siebie uwagę przez odmienny ubiór, fryzurę, tatuaże i złe zachowanie. Wyładowywałem swoje emocje na ludziach przez bluźniercze słowa, bójki, prowokowanie, wybijanie szyb lub demolowanie mienia oraz czasami okaleczanie się OK!

Wystarczy pisać już o tym, co było złe, ale trzeba o tym jak Jezus potrafi wszelkie zło obrócić ku dobru. Słowo Bożego Syna – JEZUSA mówi: ”Komu bardzo dużo przebaczono, ten będzie bardzo miłował”. Amen! Od 05.10.01. jestem w charyzmatycznym Kościele Chrześcijan Wiary Ewangelicznej, gdzie Boży Duch zmienia mój charakter, umysł i serce. Nie było to łatwe jak możesz się domyślić, poznając po części moją starą złą naturę. W kościele doświadczyłem na samym początku niesamowitej Bożej łaski, gdyż prawie przez trzy miesiące byłem całkiem innym człowiekiem. Ale tak by nie mogło być, abym był przez cały czas prowadzony za rączkę przez Ojca – mojego Stwórcę. Gdyż Bożym zamiarem jest, aby jego dzieci uczyły się chodzić samemu: z wiary w wiarę, z chwały w chwałę, z mocy w moc, wchodząc do bycia synem, dziedzicząc to, co należy do Boga Ojca i co jest nam dane. Dlatego przez bunt, nieposłuszeństwo, dumę, pychę, osądzanie, niewiedzę, brak miłości i brak dziękczynienia za to, co już dostałem od Boga i ludzi, odchodziłem i wracałem przez prawie trzy lata od Jezusa i kościoła.

Umysł jest polem walki. Gdy poddajemy się złym myślom to przychodzi grzech. Grzech pielęgnowany rodzi śmierć duchową. Kiedy odchodziłem z kościoła to szybko zatwardzałem swoje serce przez masę grzechów; nie chciałem więc słyszeć o Jezusie, ani rozmawiać z ludźmi wierzącymi w Niego. Gdy wracałem, ciężko było pokutować, bo odczuwałem porażkę. Nie potrafiłem nawet wypowiedzieć słów pokuty po pastorze lub liderze. Ale gdy nastąpiła szczera pokuta, zostałem oczyszczony Świętą Krwią Jezusa. Stało się zemną tak, jak jest napisane w Ks. Obj. „ Bądź zimny albo gorący”. To jak wchodząc w ogień, i w wodę. Była to wyczerpująca, desperacka walka duchowa. Dużo czasu poświęcałem, aby przemienić swoje serce, umysł i charakter. Czytałem książki Bożych pomazańców, słuchałem płyt i kaset z kazaniami różnych pastorów. Bo wiem, że gdy będę budował, wzmacniał Ducha Bożego w sobie, zdobywając poznanie Bożej prawdy, to będę dużo mocniejszy, odważniejszy i niepokonany przez grzech. Bo jest napisane: ”Większy jest ten, który jest w nas, niż ten, który jest w świecie”.

Jezus przez Słowo Boże, które jest żywe i skuteczne, przez wiele trudnych sytuacji wytapiał mnie, kruszył moje zatwardziałe, nieczułe serce, oraz przemieniał moje zepsute myślenie i zmieniał moje złe patrzenie przez pryzmat ojca ziemskiego na Ojca Bożego. To zajęło mi kilka lat i od 17 miesięcy mogę oglądać owoce ciężkiej pracy, którą nadal wykonuję i wzrastam w Duchu Św. Jestem zakorzeniony w Kościele na zdrowym, stabilnym fundamencie Słowa Bożego. Jezus uwalnia wtedy, gdy tego naprawdę chcemy, oraz gdy Mu na to pozwolimy. Jestem uwolniony od wielu nałogów, mowy bluźnierczej, zniewolenia psychiki, mocno wynaturzonej seksualności, pornografii, od nieposłuszeństwa i wielu, wielu innych rzeczy. Jezus dał mi radość; przed nawróceniem, gdy byłem trzeźwy, to wszystko mi przeszkadzało Mój charakter był gorszy niż ojca – dlatego chlałem, by nie zwariować . Bóg dał mi pokój ducha, uzdrowił psychikę, gdyż wcześniej w mojej psychice było wielkie obciążenie, na co nie miałem wpływu. Po ciągach alkoholowych miałem straszne koszmary. Byłem niewrażliwy na czyjś ból i nieszczęście, nie umiałem nawet łzy uronić. A teraz potrafię! Taki jest potężny Bóg, któremu służę! Alleluja!!! Chcę być zawsze z Nim, być wierny Jezusowi w każdej chwili mego życia. Pełnić Jego wolę i to, do czego zostałem przez Boga Ojca, Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego powołany, oraz dziękować każdego dnia za to, że mnie uratował i żyję dzięki Jezusowi Chrystusowi, Wielkiemu jedynemu Zbawicielowi. Amen! Zostałem uwolniony z buntu, nieposłuszeństwa i niewiary. Usługuję w służbie porządkowej i zajmuję się ludźmi uzależnionymi, bezdomnymi, oraz służę każdą możliwą pomocą – to wszystko na chwałę Jezusowi. Przebywanie z Nim zmienia serce. Jezus jest Panem całej ziemi i bez Jego wiedzy nic się nie dzieje, oraz nic przed Nim się nie ukryje. Jezus najlepiej zna moje serce, dlatego ochronił mnie od zagrożeń więziennych i związków stałych z kobietami, oraz ochronił mnie od wielu prób zabójstwa drugiej osoby, co by całkiem przekreśliło moje życie. Jeżeli Bóg coś zamierzy, to i dokona, gdyż Jego jest ziemia i to co ją napełnia. Grzech jest wrogi Bogu, zasmuca Go i zatruwa życie. A z Jezusem życie nie jest nudne lecz wesołe i ciekawe.

Ja oraz moi znajomi uważaliśmy, że nigdy się nie zmienię. Lecz walczyłem z tym, nie poddawałem tym złym słowom i myślom i teraz mogę widzieć w swoim pięknym życiu POTĘŻNE BOŻE DZIAŁANIE. Słowo Boże mówi ”Ja uleczę każdą ranę i otrę każdą łzę”. Bez Jezusa tego bym nie dokonał. Uwierz w to. Nigdy się nie poddawaj!!! Bo diabeł, który jest kłamcą, tylko na to czeka. Gdy żyłem bez Jezusa, nie zależało mi na niczym i na nikim, a teraz zależy mi na każdej osobie, która żyje bez Jezusa, aby Go poznała osobiście, a wtenczas nie zostanie już taka sama, tylko będzie się upodabniać do Niego. Opisałem w tym liście życie w błogosławieństwie, które daje życie duchowe i życie w przekleństwie, które daje śmierć duchową. Bez Jezusa i dyscyplinowania swojego życia tego bym nie osiągnął; gdyż ”Ciało podąża przeciwko Duchowi a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne”. Pozdrawiam w Bogu Ojcu i Synu i Duchu Świętym. „Kto ma Syna ma życie, kto nie ma Syna nie ma też życia” Błogosławię Cię w imieniu Jezusa. Amen.

Adam