Prosperity gospel, ewangelia sukcesu – ruch wiary

Doktryna dobrobytu, jak każda inna fałszywa nauka, zakłóca lokalną pracę Pańską, wprowadza niepokój, napięcie i antagonizmy pomiędzy braci, a nieraz doprowadza do rozbicia zborów, co stało się w wielu miastach Polski.

Dużo większym niebezpieczeństwem tej nauki jest to, że skupiając uwagę wierzących na sprawach doczesnej pomyślności (zdrowia fizycznego, dostatku materialnego i świetnego samopoczucia), przygotowuje diabłu łatwy łup na czasy ucisku w postaci tysięcy ludzi wierzących, którzy wręcz programowo, wiarę w Boga kojarzą z dobrym życiem (ściślej: obfitym życiem). Gdy przyjdzie ucisk, niedostatek i cierpienie, diabłu będzie bardzo łatwo zachwiać tak rozumianym i ukształtowanym chrześcijaństwem.

Najbardziej jednak gorzkim owocem doktryny dobrobytu jest to, że ostatecznie prowadzi ona tysiące szczerych, gorliwych i aktywnych chrześcijan do rozczarowania i odejścia od Boga już teraz. Mechanizm jest następujący: Gdy te pięknie brzmiące, hasłowe nauczanie o wyznawaniu sukcesu, zwycięstwa i wizualizowaniu przyszłości okazuje się w czyimś życiu mało skuteczne, wówczas nauczyciele „ruchu wiary” uświadamiają mu, że problem tkwi w jego niedostatecznej wierze.

„Oświecony” w ten sposób chrześcijanin (ale już pod presją ułomności swojej wiary) zaczyna tę wiarę doskonalić poprzez słuchanie mnóstwa wykładów, post, wyjazdy na kolejne konferencje, (oczywiście, byłoby najlepiej, gdyby poszedł do jednej z ich szkół i tam naprawdę wzrósł w wierze!), zakup serii wykładów video, a przynajmniej audio itd. Ktoś musi przecież za to zapłacić, by ktoś inny z kolei mógł pochwalić się, jak bardzo Bóg zaczął dawać mu obfitość w życiu, gdy zaczął wyznawać i głosić tę pomyślność.

I kiedy w życiu tak nauczanego, szeregowego wierzącego, pomimo jego usilnych starań, by wejść na taki sam poziom wiary (czytaj: dobrobytu) nic specjalnie się nie zmienia, odchodzi rozczarowany, mając gdzieś głęboko w sercu myśl, że Bóg go zawiódł. I jest bardzo trudno go potem przekonać, że to nie Bóg zawiódł, tylko fałszywi nauczyciele go zwiedli.

Oto dlaczego wzywam każdego wierzącego z naszego środowiska zborowego, aby był ostrożny i nie brał za dobrą monetę każdej wręczonej mu książki czy kasety. Tak naprawdę to tylko Pismo Święte ma pieczęć Bożą i stanowi całkowicie zdrowy i dobry pokarm!

Oto dlaczego przestrzegam przed „ruchem wiary”, pomimo tego, że jego nauczyciele tak dokładnie „trafiają w sedno” naszych oczekiwań i pragnień i tak przyjemnie się ich słucha!

Oto dlaczego proszę: Czytajmy przede wszystkim Biblię, słuchajmy zdrowej nauki, badajmy naukę w świetle całego Pisma, zwłaszcza nauki i życia Pana Jezusa i apostołów! „Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat” (1Jn 4,1).

Zaczerpnięte z postu ludzi wierzących.