Bardzo dobrze wychodzi nam uwielbianie Boga, gdy wszystko wokół nas układa się pomyślnie. Gdy dobrze dzieje się nam w relacjach rodzinnych, w kościele, w pracy, czy w szkole. Jeżeli mamy świadomość, że Pan Bóg nam błogosławi i jest blisko nas, to łatwiej też zaangażować się w służbę chrześcijańską.
Raczej wszyscy doświadczyliśmy tego, że im bliższą mamy społeczność z naszym Panem Jezusem Chrystusem, tym poczucie bliskości Boga i Jego błogosławieństwo przekłada się na nasze życie. Ale co robić, gdy okoliczności przestają być tak sprzyjające? Jak wtedy wygląda nasze uwielbienie dla Boga? Co robimy, gdy wydaje się nam, że Pan Bóg oddalił się od nas?
Jak uwielbiamy naszego Pana, gdy wydaje nam się, że zostawił nas z naszymi problemami? Co robimy, gdy musimy zawołać tak, jak Jeremiasz.
(Tre 3:44): „Okryłeś się obłokiem, tak, że modlitwa do ciebie nie dochodzi.”
To nie jest slogan, że bez względu na to, jakie jest nasze poczucie bliskości, czy oddalenia od Boga, to jest On zawsze realny w naszym życiu. Bez względu na okoliczności przyjmujemy ten fakt przez wiarę.
(5Moj 4:31): „Gdyż Pan, twój Bóg, jest Bogiem miłosiernym, nie opuści cię ani cię nie zniszczy i nie zapomni o przymierzu z ojcami twoimi, które im zaprzysiągł.”
Biblia daje nam bardzo wyraźne wskazówki, że najwyższym poziomem dojrzałości chrześcijańskiej w uwielbianiu Boga jest wywyższanie Go i dziękowanie Mu bez względu na okoliczności. Ale ta sama dojrzałość chrześcijańska nakazuje nam najpierw upewnić się, czy zerwanie społeczności z Panem Bogiem nie nastąpiło na skutek naszego grzechu. Jeżeli to grzech oddziela nas od Boga, to nie czyńmy Go winnym za to oddalenie, ale wyznajmy to przed Nim. Bo to jedyna droga do odnowienia społeczności z Panem Bogiem.
Sam przechodziłem już dłuższe lub krótsze okresy pustynne w moim życiu chrześcijańskim. Wiem, co to oddalenie od Boga z powodu grzechu i jak skuteczna jest droga powrotu do społeczności z Nim przez szczerą pokutę i naprawianie spustoszeń w życiu spowodowanych grzechem. Wiem także, co to jest próba wiary i zaufania w Bożą obecność w moim życiu, mimo, że grzech nie oddzielał mnie od społeczności z Nim.
W obu wypadkach, Pan Bóg zawsze jest wierny i pozwala wrócić do społeczności z Sobą, pod warunkiem, że my tego szczerze chcemy, a nie obrażamy się na Boga. Z okresu pustynnego, który Pan Bóg dopuszcza do naszego życia powinniśmy wyjść jeszcze bardziej umocnieni w wierze. Jednak nie wszyscy przechodzą takie próby zwycięsko. Oczywiście Bóg wie, ile możemy znieść i sam zakończy próbę w odpowiednim czasie.
Powinniśmy jednak liczyć się z tym, że jeśli z próby wiary nie wyjdziemy zwycięsko, czyli umocnieni w wierze, to Bóg może tę próbę powtarzać. Zwycięsko, to nie zawsze znaczy efektownie dla nas i dla innych obserwatorów naszych doświadczeń. Czasem wychodzimy z próby wiary jako zwycięzcy w Bożych oczach, jednocześnie wyglądając na pokonanych w ocenie innych ludzi.
Pan Bóg potrzebuje wypróbowanych w wierze naczyń, których będzie mógł użyć. Faktem jest, że z moich okresów pustynnych wychodziłem mocniejszy w wierze. Nie zawsze mogłem powiedzieć, że już jako dojrzały, ale na pewno jako dojrzalszy chrześcijanin. Nie mogę też powiedzieć, że próba nie zostanie już powtórzona, bo nie do mnie należy decyzja.
Bardzo łatwo jest dawać komuś tzw. wskazówki chrześcijańskie typu:
uwielbiaj Boga bez względu na ból jaki odczuwasz;
dziękuj Mu, gdy cię doświadcza;
ufaj Panu, mimo, że wokół ciebie tyle pokus i niesprzyjających okoliczności;
zawierz Bogu, nawet gdy cierpisz z jakiegoś powodu;
kochaj Pana Boga, nawet wtedy, gdy wydaje ci się, że jest w tej chwili bardzo daleko od ciebie.
Jednak właśnie takie wskazówki daje Słowo Boże. Ale też to samo Słowo Boże mówi, że mamy możliwość spodziewania się pomocy w społeczności z innymi wierzącymi, którzy nawet jeśli o tym nie mówią, to przechodzili, przechodzą lub będą przechodzić podobne doświadczenia.
Pan Jezus nazwał swoimi przyjaciółmi tych, którzy swoje życie podporządkowali Bożej woli. Wierzę, że nazywa przyjacielem ciebie i mnie.
(Jan 15:14-15): „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam.”
Każdy z nas ma jakieś doświadczenia wynikające z przyjaźni z ludźmi i wiemy, że często przyjaźń jest poddawana próbom, np. przez oddalenie, czy wręcz oddzielenie, połączone z niemożnością osobistego porozumiewania się. Także małżeństwo, czy inne bliskie więzi rodzinne podlegają takim próbom.
W naszej przyjaźni z Jezusem nie zawsze będziemy odczuwać komfort poczucia Jego bliskości. Mimo, że zdajemy sobie sprawę, że On nas nie opuścił, to będziemy tak po ludzku doszukiwać się przyczyn takiego oddalenia. Pisarz chrześcijański Philip Yancey, w jednej ze swoich książek napisał: „Każda relacja z drugim człowiekiem ma swoje okresy bliskości i oddalenia. Podobnie jest w naszej relacji z Bogiem”.
Wzorcową relację z Ojcem ma Boży Syn, Jezus Chrystus, a przecież był taki moment, że Bóg odwrócił się od Niego z powodu grzechów jakie wziął na siebie na Krzyż.
(2Kor 5:21): „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą.”
Czy możemy sobie wyobrazić sytuację, gdy zmaltretowany Syn Człowieczy przybity do krzyża, odczuwał oddalenie od Ojca? Chrystus wyraźnie zawołał (Mat 27:46): „(…) Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”.
Tak wołał Ten, który mógł uratować siebie, ale gdyby tak zrobił, nie byłoby ratunku dla nas! Czy łatwiej jest nam teraz zaakceptować sytuację, że mamy wrażenie pustki wokół siebie? Jeśli przeżył to Jezus, to dlaczego ja i ty nie mamy tego doświadczyć. Musimy przechodzić takie sytuacje, bo są one elementem naszego kształcenia, ale zawsze wtedy wspomnijmy, co przeżywał nasz Pan Jezus Chrystus, byśmy mogli mieć osobistą relację z Bogiem.
Prawdziwa przyjaźń to bardzo dojrzałe uczucie. Dlatego Pan Bóg musi je wypróbować, by móc nazwać nas prawdziwymi przyjaciółmi. Taka próba może przybierać formę pozornego oddalenia. To taki czas, gdy wydaje nam się, że Bóg zapomniał o nas i opuścił nasze życie.
Świadectwo Biblii daje podstawę do stwierdzenia, że Dawid był w bardzo bliskiej relacji z Bogiem.
(Dz 13:22): „(…) Powołał im na króla Dawida i wystawił mu świadectwo w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, męża według serca mego, który wykona całkowicie wolę moją.”
Dawid skarżył się na pozorną, ale także czasem rzeczywistą, spowodowaną grzechem nieobecność Boga w jego życiu.
(Ps 10:1): „Czemu, o Panie, stoisz z daleka, ukrywasz się w czasach niedoli?”
(Ps 22:2-3): „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił …? Czemuś tak daleki od wybawienia mego, od słów krzyku mojego? Boże mój! Wołam co dnia, a nie odpowiadasz, i w nocy, a nie mam spokoju.”
(Ps 43:2): „Ponieważ ty jesteś Bogiem moim, ostoją moją, dlaczego mnie odrzuciłeś? Dlaczego mam chodzić smutny, gdy nieprzyjaciel mnie dręczy?”
(Ps 44:24-27): „Obudź się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się, nie odrzucaj nas na wieki! Dlaczego zakrywasz oblicze twoje, zapominasz o nędzy i udręce naszej? Powalona bowiem w proch jest dusza nasza, przylgnęło do ziemi ciało nasze. Powstań, przyjdź nam z pomocą i wyzwól nas dla łaski swojej!”
(Ps 88:14-19): „Lecz ja, Panie, do ciebie wołam, a rankiem wita cię modlitwa moja: Dlaczego, Panie, odtrącasz duszę moją, ukrywasz przede mną oblicze swoje? Jam biedny i bliski śmierci do młodości mojej, zawisła nade mną groza twoja, jestem zrozpaczony. Przewaliły się nade mną ciosy gniewu twego, niszczą mnie strachy twoje. Ogarniają mnie nieustannie jak woda, otaczają mię wszystkie naraz. Odstręczyłeś ode mnie przyjaciela i towarzysza, moimi zaufanymi – to mroki.”
(Ps 89:50): „Gdzież są, o Panie, twe pradawne łaski, któreś w wierności swej zaprzysiągł Dawidowi?”
Nie robiłem dokładnej statystyki, ale wydaje się, że dużą część treści Psalmów autorstwa Dawida stanowi tęsknota za odczuwalną Bożą obecnością. Dla Dawida to były bardzo ciężkie chwile. Jednak dla mnie i dla ciebie sama świadomość tego, że także mąż według Bożego serca – Dawid, przechodził takie doświadczenia, może być zachętą do wytrwałości w wierze.
Pocieszeniem dla nas jest także to, że Pan Bóg nie opuścił Dawida i nie opuści mnie i ciebie. Zagwarantował to Swoim Słowem.
(5Moj 31:8): „Pan sam pójdzie przed tobą i będzie z tobą. Nie zawiedzie i nie opuści cię; nie bój się więc i nie trwóż się!”
(Ps 37:28-29): „Bo Pan miłuje prawo i nie opuszcza swoich wiernych, na wieki ich strzeże; potomstwo bezbożnych zaś będzie wytępione. Sprawiedliwi posiądą ziemię i zamieszkają w niej na wieki.”
(Jan 14:16-18): „Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki – Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was.”
(Heb 13:5-6): „Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał; cóż może mi uczynić człowiek?”
Pan Bóg wcale nie obiecywał, że będziemy stale odczuwali Jego obecność. Wręcz zapowiedział przez proroka Izajasza, że nie zawsze będziemy Go odczuwać.
(Iz 45:15): „Zaprawdę, jesteś Bogiem ukrytym, Boże Izraela, Wybawicielu!”
W tęsknocie za Bożą obecnością, powinniśmy się dobrze zastanowić, czy to, co tak pragniemy odczuwać, czyli pewien nastrój uduchowienia, nie wynika z naszych emocji lub po prostu z religijności, którą rutynowo już w sobie wykształtowaliśmy, ale być może nie do końca sobie to uświadamiamy.
Duchowość jest pozytywną cechą człowieka, w tym szczególnie wierzącego, pod warunkiem, że jest szczera i nieobłudna. Jeżeli jednak w ślad za duchowością nie idzie szczera wiara, dyscyplina, wytrwałość i konsekwencja w działaniu według osobistego Bożego Słowa, to mam niezbyt dobrą wiadomość. To może już być religijność.
Pisarz chrześcijański Floyd Mc Cluny ciekawie opisał pewne odczucia, z którymi może się zetknąć każdy wierzący: „Budzisz się pewnego ranka i widzisz, że twój uduchowiony nastrój gdzieś prysł. Modlisz się, lecz nic się nie dzieje. Gromisz szatana, ale nic się nie zmienia. Stosujesz różne duchowe ćwiczenia …, prosisz przyjaciół o modlitwę …, wyznajesz każdy grzech, który potrafisz sobie przypomnieć, później prosisz o wybaczenie każdego kogo znasz. Pościsz … i nadal nic. Zastanawiasz się, jak długo będzie trwała ta duchowa ciemność. Dni? Tygodnie? Miesiące? Czy to się kiedyś skończy? Masz wrażenie, że twoje modlitwy odbijają się od sufitu i wracają do ciebie. W całkowitej rozpaczy wołasz: Co się ze mną dzieje?”.
Tym razem mam pocieszającą wiadomość. Jeżeli to, co oddzieliło nas od Boga nie jest grzechem, to wszystko jest w porządku. Ten czas pustyni w naszym życiu prędzej, czy później się skończy. To, co się dzieje jest częścią normalnego testowania i doprowadzania do dojrzałości naszej przyjaźni z Panem Bogiem.
Na podstawie moich doświadczeń, uważam, że każdy chrześcijanin powinien to przejść co najmniej raz, a zwykle kilka razy w swoim życiu. Niestety, bywa to bolesne, sam tego doświadczyłem. Bywa też i niepokojące, głównie dla tych którzy są obok ciebie. Ale są to doświadczenia niezbędne dla rozwoju naszej wiary.
Przejście wielkich doświadczeń, w konsekwencji zwycięskiej próby wiary, natchnęły nadzieją Joba, męża Bożego Starego Testamentu. Jednak opis tego, co odczuwał w tym czasie, nie należy do zbyt zachęcających.
(Job 23:8-24:1): „Oto, gdy idę naprzód – nie ma Go, a gdy się cofam – nie zauważam Go. Gdy szukam Go po lewej stronie, nie dostrzegam Go, gdy się ukrywa po prawej, też Go nie widzę. Zna bowiem drogę, którą postępuję; gdyby mnie wypróbował, wyszedłbym czysty jak złoto. Moja noga trzymała się mocno Jego śladu; Jego drogą szedłem i z niej nie zbaczałem. Od przykazań Jego warg nie odstępowałem, zachowywałem w sercu słowa pochodzące z Jego ust. Lecz On jest zawsze ten sam, któż go odmieni? Czego On pragnie, to czyni. On też wykona, co mi jest przeznaczone; a takich przeznaczeń jest u Niego wiele. Dlatego trwożę się przed Jego obliczem i gdy to rozważam, drżę przed Nim. Bóg pozbawił odwagi moje serce, a Wszechmocny przeraził mnie. Bo nie z powodu ciemności muszę milczeć ani z powodu mroku, który okrył moją twarz. Dlaczego Wszechmocny nie określił czasów karania i ci, którzy go znają, nie widzą jego dni?”
Nie zawsze powodem odczuwania braku obecności Bożej w określonym czasie jest grzech lub domniemane przez nas karcenie za jakiś grzech. Tak naprawdę, to Biblia mówi, że grzech, np. przez uleganie pokusom tego świata, oddziela nas od bliskiej społeczności z Bogiem.
(Ef 4:30): „A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia.”
(1Tes 5:19-24): „Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona.”
Poczucie oddalenia lub nawet opuszczenia przez Boga towarzyszy naszej próbie wiary, przez którą wszyscy musimy przejść. Taka próba ma wykazać, czy pomimo oddalenia i poczucia braku społeczności z Panem Bogiem, w dalszym ciągu potrafimy czcić Go, być Mu posłusznymi, a przede wszystkim Mu ufać. To, co Bóg zrobił dla nas do tej pory jest dostatecznym powodem, by być Mu wiernym bez względu na aktualną sytuację, w jakiej się znaleźliśmy.
Sam doświadczyłem tego, że na początku mojej drogi chrześcijańskiej, Pan Bóg otaczał mnie swoją szczególną opieką. Z perspektywy czasu wydaje mi się nawet, że odpowiadał nawet na niedojrzałe i egocentryczne modlitwy. Kiedy jednak wzrastamy w wierze, Pan Bóg chce by w ślad za wzrostem stażu chrześcijańskiego, szedł rozwój naszej dojrzałości chrześcijańskiej. A to wymaga kształtowania i doświadczania.
To taki cykl Bożych lekcji, gdzie NAUCZYCIEL nie uznaje żadnych protekcji. Co prawda nieraz okazuje wyrozumiałość wobec naszego lenistwa i niezdyscyplinowania. Być może nawet przymknie oko na nasze wpadki, czy nawet sporadyczne ucieczki z lekcji. Wie jednak ile może od każdego z nas wymagać, czyli pracuje z nami w toku indywidualnym. Bardzo często jednak wymaga pracy zespołowej, która kształtuje nasze charaktery.
Zawsze jednak przychodzi ten moment, kiedy musimy zaliczyć test, którego wynik decyduje o tym, czy pójdziemy dalej w rozwoju, czy też będziemy powtarzać poprzednie lekcje. Bóg jest konsekwentny i to On nas ocenia. Jeżeli w wyniku cyklu lekcji nie osiągniemy Bożego celu, to nie liczmy na to, że przepuści nas dalej w Bożej edukacji. Tę lekcję trzeba będzie powtarzać, aż do pozytywnego skutku.
Pan Bóg jest konsekwentnym NAUCZYCIELEM i pracuje nad naszymi charakterami według swojego planu nauczania. Jego kryteria oceniania są niezmienne – ocenia nasze postępy przez pryzmat Bożego charakteru, który jest w Chrystusie.
Nie będę porównywał tu moich doświadczeń pedagogicznych, ale wiem, że dobry nauczyciel najbardziej docenia uczciwość, pracowitość i wytrwałość. Najwygodniej oczywiście pracuje się z uczniami pilnymi i uległymi. Mogą być jednak wyjątki od reguły, uczniowie wybitnie zdolni mogą być prowadzeni indywidualnie. Jednak to nie my, lecz Pan Bóg decyduje, czy powinniśmy dla swojego dobra pracować w grupie, czy też jesteśmy gotowi na to, by pracować nieco szybciej, na czele grupy.
Boży program nauczania jest tylko jeden, tak jak droga do zbawienia jest tylko jedna. Ta droga jest po linii prostej, a więc siłą rzeczy jest najkrótsza. Każde nasze pójście tzw. skrótem, może ją tylko wydłużyć. Jednak tempo w którym pokonujemy tę drogę może być różne i bardzo często zależy także od naszych możliwości, oczywiście w Bożej ocenie. Pan Bóg wie, że musimy czasem odpocząć, ale też my sami nie nazywajmy odpoczynkiem naszego lenistwa.
Najczęstszą lekcją, którą musimy powtarzać w Bożym programie nauczania jest odrzucenie pychy. Pan Bóg obdarzył nas wolną wolą i to od nas zależy, ile razy będziemy nasze lekcje powtarzać. Boga nie można oszukać. Jeżeli pycha gości jeszcze w naszym sercu, to nawet jeśli wydaje nam się, że ukryjemy to przed innymi wierzącymi, to Pan Bóg i tak to objawi stawiając nas ponownie w sytuacjach doświadczeń. Od naszego posłuszeństwa i pokory będzie zależało, ile razy będziemy musieli te lekcje powtarzać, by móc pójść dalej w rozwoju dojrzałości chrześcijańskiej.
To wcale nie jest dziwne, że na ludzki sposób próbujemy skrócić czas pustyni w swoim życiu, poszukując czegoś w zamian. Jednak możemy wtedy wpaść w pułapkę duchową polegającą na tym, że przestaniemy odróżniać własne odczucia od prawdziwej Bożej obecności.
Dochodzenie do dojrzałości chrześcijańskiej, to szukanie prawdziwej i szczerej relacji z Panem Jezusem Chrystusem. Jednak powinniśmy przy tym mieć świadomość, żeby nie popaść w pokuszenie pójścia na pozorne skróty. Łatwo jest popełnić błąd bazując tylko na odczuciach i emocjach. Częstym błędem jaki możemy popełnić jest zadowalanie się doznaniami duchowymi, zamiast cierpliwego poszukiwania prawdziwej Bożej obecności.
Jeśli mamy poczucie pustki, to często zadowalamy się doświadczeniami emocjonalnymi, np. uczuciowy płacz, czy inne entuzjastyczne reakcje. Kiedy te doznania się pojawią uważamy, że oddajemy tym w pełni chwałę Bogu. Płacz, który zmienia nasze życie, to wspaniałe oddanie chwały Bogu. Lecz jeżeli płaczemy przed Bogiem, w dalszym ciągu zachowując pychę w sercu i brak nam konsekwencji do zaakceptowania dobrych zmian w naszym życiu chrześcijańskim, to Bóg nie może wziąć sobie z tego chwały.
Szczere uczucia, to bardzo dobra rzecz w naszym życiu, ale wiedzmy też, że Pan Bóg może nas celowo pozbawić pewnych uczuć, by nauczyć nas, żeby tylko na nich nie polegać. Zabieganie o doznania emocjonalne, czy zastępowanie szczerego uwielbienia naszymi uczuciami mogą czasami imitować prawdziwe poczucie bliskości z Naszym Panem Jezusem Chrystusem.
Bardziej poszukujmy samego Boga, a mniej duchowych doznań. Poniższe słowa skierowane są także do wierzących.
(Jak 4:8): „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy.”
Często najlepszym wyjściem jest po prostu szczerość i cierpliwość w poszukiwaniu prawdziwej Bożej obecności. Pan Bóg jest wierny i nagrodzi naszą szczerość i cierpliwość. Każde wyjście z sytuacji oddalenia, wymaga szczerej woli obu zaprzyjaźnionych stron. Jednak czasem to Bóg musi być inicjatorem odnowienia bliskiej społeczności z nami, jako strona bardziej doświadczona w utrzymywaniu i pielęgnowaniu przyjaźni.
Błędem może być też nie odróżnianie, czy wręcz mylenie Bożej wszechobecności od manifestacji Bożej obecności. Boża wszechobecność to obiektywny, niepodważalny fakt i naszym zadaniem jest jedynie przez wiarę przyjąć to do wiadomości, mimo, że czasem pozornie jej nie odczuwamy.
(5Moj 4:31): „Gdyż Pan, twój Bóg, jest Bogiem miłosiernym, nie opuści cię ani cię nie zniszczy i nie zapomni o przymierzu z ojcami twoimi, które im zaprzysiągł.”
Pan Bóg jest zawsze obecny w naszym życiu, nawet wtedy, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Jego obecność jest zbyt doniosła, byśmy byli w stanie zmierzyć ją za pomocą swoich odczuć.
Natomiast manifestacja Bożej obecności jest osobistym, subiektywnym odczuciem, w odbiorze którego posługujemy się naszymi uczuciami. Niektórzy kaznodzieje czasem potrafią tak „podgrzać atmosferę” zwiastowania, że trzeba dużej dojrzałości chrześcijańskiej, żeby odróżnić prawdziwą Bożą obecność od jej manifestacji.
W zgromadzeniach, jeżeli jest Boża obecność, to jedni manifestują ją bardziej, inni mniej. Nie ma oczywiście na to żadnej uniwersalnej recepty. Duch Święty działa kiedy chce i jak chce. Ale to dojrzałość chrześcijańska pozwala na wyłączenie uczuć i niepoleganie na naszych emocjach w czasie prawdziwej Bożej obecności.
Pan Bóg na pewno chce abyśmy odczuwali Jego obecność. Jeżeli Bóg pragnie manifestować Swoją obecność, to przynosi Mu także zadowolenie, jeżeli wyrażamy radość z Jego obecności. Jednak na pewno dużo bardziej Panu Bogu zależy na naszym zaufaniu do Niego, niż na naszej manifestacji przez nasze uczucia.
Pan Bóg w Swoim Słowie wyraźnie przekazał, że bardziej podoba Mu się nasza wiara, niż nasze wyrażanie uczuć.
(Heb 11:6): „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają.”
Sytuacje, w których tracimy poczucie Bożej obecności w naszym życiu, najbardziej mogą się przyczynić do rozwoju naszej wiary i osiągania coraz większej dojrzałości chrześcijańskiej.
Bardzo wymownym przykładem utraty poczucia Bożej obecności w swoim życiu jest historia Joba. Jednego dnia, nie znając przyczyny, stracił wszystko – rodzinę, zdrowie, środki do życia i co równie ważne, przyjaciół, którzy okazali się tylko doradcami.
Gdyby zrobić statystykę Bożej obecności w Księdze Joba, to na 42 rozdziały, Bóg nie wypowiedział do Joba ani jednego słowa przez 37 rozdziałów. Wygląda na to, że w jego historii, 88% czasu Bóg milczał i nie manifestował swojej obecności. Ale za to, ile Job nasłuchał się rad swoich przyjaciół! Czy taka statystyka może nas pocieszyć? Może! Jednak wolałbym, żeby Bóg nie wystawiał mnie aż na taką próbę cierpliwości.
Przyjrzyjmy się bliżej przykładowi Joba. Jako zwycięzca w doświadczeniach, wyszedł wzmocniony w wierze ze swojego okresu pustynnego. Jednak zobaczmy, co zrobił na początku próby? Przede wszystkim Job ukorzył się i uwielbił Boga.
(Job 1:20-22): „Wtedy Job powstał, rozdarł szaty i ogolił głowę; potem padł na ziemię i oddał pokłon, i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. W tym wszystkim nie zgrzeszył Job i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu.”
W Księdze Joba są konkretne wskazówki dla nas, w jaki sposób postępować, kiedy musimy przejść w swoim życiu taki pustynny okres. Poniżej omówię trzy pomocne wskazania, wynikające z doświadczeń Joba.
I. Wylejmy przed Panem Bogiem swoje serce i powiedzmy Mu dokładnie, co czujemy. Wyrzućmy z siebie wszelkie emocje. Nie obawiajmy się, że możemy tym obciążyć Boga, On oczekuje od nas szczerości.
(Job 7:11-18): „Dlatego też nie mogę dłużej powstrzymać ust swoich, będę mówił w utrapieniu mojego ducha, będę narzekał w goryczy mojej duszy. Czyż jestem morzem lub potworem morskim, że straż ustawiasz dokoła mnie? Gdy pomyślę: Pocieszy mnie moje łoże, ulży narzekaniu memu moje posłanie, wtedy straszysz mnie snami i trwożysz mnie widziadłami, tak że wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć śmierć niż moje boleści. Uprzykrzyło mi się życie, nie chcę żyć dłużej. Zaniechaj mnie, bo moje dni są tylko tchnieniem! Czymże jest człowiek, że go tak bardzo cenisz i że nań zwracasz uwagę, że go nawiedzasz każdego poranku i każdej chwili go doświadczasz?”
Pan Bóg z pewnością poradzi sobie z naszymi zwątpieniami, obawami, rozczarowaniami, pytaniami, żalami, a nawet gniewem. Lecz najważniejsze jest to, byśmy byli szczerzy wobec Boga, a nie tylko zagniewani na Niego. To może jest zbyt odważne stwierdzenie, ale czasem szczere przyznanie się do tego, że straciliśmy nadzieję, może być wspaniałym wyznaniem wiary w Boga. Dawid mówił w (Ps 116:10): „Wierzę nawet wtedy, gdy mówię: Jestem bardzo utrapiony”.
Postawa Dawida jest dobrym przykładem dla dojrzałego chrześcijanina. Mimo, że nam może się wydawać, że zwątpienie jest w sprzeczności z wiarą. Dawid jest szczery i jego szczerość jest potwierdzeniem głębi jego wiary. Z jego wyznania jasno wynika, że:
wierzył Bogu;
wierzył, że Pan Bóg wysłucha jego modlitwy;
wierzył, że Bóg pozwala mu wypowiedzieć to, co myśli, a mimo to nadal będzie go akceptował i kochał.
II. Nie koncentrujmy się na problemach, ale na niezmiennej naturze Boga, bo tylko taka wiara pozwala na zwycięstwa w naszych problemach. Pan Bóg ma zawsze doskonały plan dla naszego życia. Niezależnie od okoliczności polegajmy na niezmiennym charakterze Boga. On zawsze wie o naszych problemach. Jednak to my nie zawsze wiemy, że ich pokonanie lub nieraz cierpliwe ich przeczekanie, służy umocnieniu wiary i zaufania do Boga. Trafnie ujął to pisarz chrześcijański Raymond Edman: „W ciemności nigdy nie wątp w to, co Bóg powiedział ci, gdy było jasno”.
W Księdze Joba znajdujemy doskonałe przykłady na to, żeby koncentrować się na rzeczach, za które powinniśmy uwielbiać Boga, mimo, że w danym momencie mamy poczucie braku Jego obecności w naszym życiu. Poniżej sześć takich faktów wiary.
1. Pan Bóg jest wszechmocny i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych.
(Job 42:2): „Wiem, że Ty możesz wszystko i że żaden twój zamysł nie jest dla ciebie niewykonalny.”
2. Bóg ma nad wszystkim władzę i tylko od Niego zależy nasze życie.
(Job 34:12-16): „Bo to jest pewne, że Bóg nie popełnia bezprawia i Najwyższy nie łamie prawa. Któż mu poruczył ziemię i kto założył cały okrąg świata? Gdyby wziął z powrotem do siebie swojego ducha i ściągnął w siebie swoje tchnienie, to by od razu zginęło wszelkie ciało i człowiek wróciłby do prochu. Jeżeli więc to rozumiesz, słuchaj tego i przysłuchuj się uważnie moim słowom.”
3. Pan Bóg jest pełen miłości dla nas i tylko Jego opieka daje nam bezpieczeństwo.
(Job 10:12): „Życiem i łaską obdarzyłeś mnie, a twoja opieka strzegła mego ducha.”
4. Bóg jest niezmienny i ma zawsze najlepszy plan dla naszego życia.
(Job 23:13-14): „Lecz On jest zawsze ten sam, któż go odmieni? Czego On pragnie, to czyni. On też wykona, co mi jest przeznaczone; a takich przeznaczeń jest u niego wiele.”
5. Pana Boga interesuje każdy szczegół naszego życia i zależy Mu na tym, by każdy nasz krok zbliżał nas do Niego.
(Job 23:10): „Zna bowiem drogę, którą postępuję; gdyby mnie wypróbował, wyszedłbym czysty jak złoto.”
(Job 31:4): „Czyż On nie widzi moich dróg i nie liczy wszystkich moich kroków?”
6. Bóg chce wybawić nas na zawsze od problemów.
(Job 19:25-26): „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak szarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga.”
III. Ufajmy w to, że Pan Bóg spełni obietnice, które nam dał, jednak niekoniecznie w sposób zgodny z naszymi oczekiwaniami. W przypadku Joba, Pan Bóg błogosławił mu dwójnasób wtedy, gdy on wstawił się za swoimi przyjaciółmi w modlitwie. Chociaż z jego punktu widzenia, wydawałoby się, że kolejność powinna być odwrotna.
W Biblii mamy wiele przykładów Bożego czasu wypełnienia się obietnicy, np. u Abrahama, czy Dawida. Jednak w każdym przypadku były one wypełnione. Abraham próbował zastosować swój własny czas i przekonał się jakie są konsekwencje pójścia na skróty w próbie „pomocy” w realizacji Bożych obietnic. Dawid miał okazje pomóc sobie w przejęciu władzy po Saulu, jednak tego nie uczynił.
W czasie duchowej pustyni nie powinniśmy polegać na emocjach i uczuciach, ale w czynnej cierpliwości czekać na spełnienie Bożych obietnic. Tak, jak w relacjach międzyludzkich, przyjaźń oparta tylko na emocjach i uczuciach okazuje się zbyt płytka, by przetrwać próbę czasu. Tak, doświadczanie przyjaźni przez oddalenie jest testem jej szczerości i może ją umocnić.
Cierpliwość i zaufanie w czasie pustynnym, to ważny test, który musimy zaliczyć, by przejść na wyższy poziom dojrzałości chrześcijańskiej. Wskazówki chrześcijańskie typu: nie patrz na problemy i nie martw się kłopotami, przestają być sloganami wobec pewnych, Bożych obietnic dla naszego życia.
Okoliczności nie są w stanie zmienić Bożego charakteru. Boża łaska jest zawsze w pełni swojej mocy i Pan Bóg opowiada się po naszej stronie, nawet wtedy, gdy tego w danej chwili nie odczuwamy.
Job trzymał się Bożego Słowa, mimo bardzo niesprzyjających okoliczności.
(Job 23:12-13): „Od przykazań jego warg nie odstępowałem, zachowywałem w sercu słowa pochodzące z jego ust. Lecz On jest zawsze ten sam, któż go odmieni? Czego On pragnie, to czyni.”
Job zachował wiarę mimo, że jego cierpienia były coraz większe. Zaufanie i zawierzenie Bożemu Słowu umocniły wiarę Joba mimo, że sytuacja wydawała się być beznadziejna, a nawet chwilami bezsensowna.
(Job 13:15): „Tak czy owak On mnie zabije, już nie mam nadziei; jednak swojej sprawy będę przed nim bronił.”
Jedno z dynamicznych tłumaczeń z języka angielskiego tego wersetu mówi: „Bóg może mnie zabić, ale nadal będę Mu ufał”.
Kiedy mamy poczucie, że Pan Bóg nas opuścił, ale nadal Mu ufamy i nie bazujemy przy tym tylko na swoich uczuciach i emocjach, to taka postawa może być najlepszą formą uwielbienia Boga. Może wprowadzić nas na kolejny, wyższy etap dojrzałości chrześcijańskiej.
Zawsze jednak pamiętajmy, co Pan Bóg do tej pory uczynił dla nas. Nawet gdyby Bóg od tej chwili już nic dla nas nie zrobił, to i tak tylko On jest godzien czci i chwały. Syn Boży umarł za nas na krzyżu. Święty Bóg musiał odwrócić swoje oblicze nawet od Jezusa na krzyżu z powodu wszystkich grzechów, które wziął na siebie.
Pan Jezus rezygnował ze wszystkiego, abyśmy my mogli mieć wszystko, czyli zbawienie. Chrystus przeżył dobrowolne oddalenie od Boga mimo, że sam był bez grzechu, po to byśmy my mogli z Nim żyć wiecznie.
Czy jeszcze będziemy mieć problem z określeniem za co możemy być wdzięczni Panu Bogu, mimo doświadczeń i trudności? Pewnie tak. Ja miałem do Boga wiele pytań, mimo, że wydawało mi się, że już ich nie będę miał. Pan Bóg oczekuje od nas szczerości. Popatrzmy na przykład Joba, on widział powody uwielbienia Boga, mimo swojego tragicznego położenia.
W podsumowaniu, kilka myśli wynikających z Księgi Joba.
Bóg jest wszechmocny i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych.
Pan Bóg ma nad wszystkim władzę i tylko od Niego zależy nasze życie.
Bóg jest pełen miłości dla nas i tylko Jego opieka daje nam bezpieczeństwo.
Pan Bóg jest niezmienny i ma zawsze najlepszy plan dla naszego życia.
Boga interesuje każdy szczegół naszego życia i zależy Mu na tym, by każdy nasz krok zbliżał nas do Niego.
Słowo Boże daje wskazówki, jak możemy postępować w trudnych, pustynnych momentach naszego życia.
Wylej przed Bogiem swoje serce, powiedz Panu Bogu dokładnie co czujesz.
Wyrzuć z siebie wszelkie emocje i nie obawiaj się, że możesz tym obciążyć Boga, On oczekuje szczerości od ciebie.
Bardziej poszukuj samego Boga, czyli żywej relacji z Jezusem Chrystusem, a w mniejszym stopniu duchowych doznań.
Nie koncentruj się na problemach, ale na niezmiennej naturze Pana Boga.
Ufaj, że Bóg spełni swoje obietnice, które ci dał, jednak niekoniecznie w formie i czasie zgodnym z twoimi oczekiwaniami.
Zawsze pamiętaj i dziękuj za to, co Pan Bóg do tej pory uczynił dla ciebie.
Zadajmy sobie jeszcze kilka pytań, na które tylko my sami możemy szczerze odpowiedzieć.
W jaki sposób wielbimy Pana Boga, gdy nie rozumiemy, co się aktualnie dzieje w naszym życiu, a Bóg przy tym uparcie milczy?
W jaki sposób usiłujemy utrzymać kontakt z Bogiem, mimo, że nie widzimy lub nie słyszymy od Niego żadnej odpowiedzi?
Czy zwracamy nasze duchowe oczy na Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, zwłaszcza kiedy mamy problemy, by w ogóle przejrzeć na oczy w wyniku duchowej ślepoty i zagubienia?
Jest na te pytania odpowiedź, którą jednak musimy osobiście przeżyć w Bożej obecności. Tą odpowiedzią jest nie patrzenie na problemy, ale na to, co ponad tymi problemami. Patrz na Jezusa Chrystusa.
(Heb 12:2): „Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego.”
Na koniec słowa zachęty i przypomnienie Bożych obietnic dla każdego z nas.
(5Moj 31:8): „Pan sam pójdzie przed tobą i będzie z tobą. Nie zawiedzie i nie opuści cię; nie bój się więc i nie trwóż się!”
(Ps 125:1): „Ci, którzy ufają Panu, są jak góra Syjon, która się nie chwieje, lecz trwa wiecznie.”