Głośno wołam do Boga i krzyczę, głośno wołam do Boga, aby mnie usłyszał …Rozważam w nocy w sercu a duch mój wywiadywał się o tym: Czy Pan na zawsze odrzuca i nigdy już nie okaże łaski? Czy Bóg zapomniał litości i w gniewie stłumił miłosierdzie swoje? I rzekłem: To sprawia mi boleść (Ps.77,2i7) Wysłuchaj Panie modlitwę moją i nastaw uszu na wołanie moje. Nie milcz na łzy moje, gdyż jestem tylko przychodniem na ziemi (Ps.39,13)
To nie jedyne miejsca w Biblii gdzie niebo milczy na wołanie człowieka wierzącego. Niewierzący człowiek niczego nie oczekuje od Boga, bo jest niewierzącym. Natomiast wierzący powołując się na Boże obietnice ma prawo oczekiwać odpowiedzi, gdy się modli do swojego Boga, chce być zauważony. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdy ktoś woła z mniej ważnych przyczyn i nie było odpowiedzi. W tekstach przewodnich, które wybrałem mamy do czynienia z ludźmi cierpiącymi i umęczonymi utrapieniem ducha. Czy w takim przypadku może Pan Bóg milczeć? Rozumiemy, że tam wysoko w niebie jest najwyższy poziom sprawiedliwości, samo źródło miłości, oraz współczucie dla synów Adama. A jednak. Krzyczę do Ciebie, lecz mi nie odpowiadasz, stoję przed Toba a nie zważasz na mnie. (Jb.30,20)
Asaf mówi o takiej sytuacji, że jest to dla niego boleścią. A dla nas w tak odległym pokoleniu, czy też nie jest boleścią? Myślę jednak, że jest. Nie wiem, czy w równym stopniu, ale wiem, że jest i że nie jestem odosobniony w moim mówieniu, że jest boleścią.
Po wspomnianym Asafie, widzę Joba, Dawida, później widzę za dni Jezusa, kobietę umęczoną i jej córkę dręczoną demonem, też wołała o pomoc.
Zatrzymajmy się proszę przy tej historii o kobiecie z Sydonu i pomyślmy razem o niej, bowiem jak myślę jest tu dobra lekcja dla pobożnych chrześcijan. Chodźmy więc razem i bądźmy uważni, nie przeoczmy niczego co powiedział Jezus, co powiedziała i co zrobiła ta kobieta.
Tego dnia Jezus zatrzymał się w tych okolicach, zamieszkałych przez pogan. Obecnie zastanawiamy się nad faktem, że tam jest i z pewnej odległości dochodzi rozpaczliwe wołanie : Synu Dawida zmiłuj się nade mną, córka moja okrutnie jest dręczona przez demona .On zaś nie odpowiedział jej ani słowa. (Mat.22-23) To zadziwiająca rzecz, nie spotykana w działalności Jezusa. Wrażliwy na niedolę człowieka, pozwala zbliżyć się trędowatemu i sam dotyka jego. Do kobiety o wątpliwej reputacji mówi: Ja ciebie nie potępiam, tylko nie grzesz więcej a tutaj sprawia wrażenie zupełnie obojętnego i mało wrażliwego.
Uczniom wołanie kobiety sprzykrzyło się więc proszą : Odpraw ją, bo woła za nami. Jezus uczniów posłuchał, kobietę odprawił, ale pomocy nie udzielił, tylko powiedział: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela (w,24) Były to, jak myślę słowa bardzo bolesne dla oczekującej pomocy matki dla swojej córki. Przyszła przecież tu z ufnością i nadzieją, że pomoc otrzyma, bowiem musiała słyszeć, że nauczyciel z Nazaretu uzdrawia i czyni cuda.
Jestem posłany tylko do domu Izraela. To jednoznaczne zdanie z słowem ,,Tylko”. Każdy naród posiada tzw. dumę narodową, każdy też człowiek posiada ambicję własną. Ta kobieta miała powód by się obrazić na Jezusa Żyda, który pozornie zlekceważył ją i jej narodowość. Wyraźnie powiedział do niej: Nie dobrze jest brać chleb dzieciom i dawać go szczeniętom. (w.26) Każdy mógł tak odebrać zdanie Jezusa, że dzieci, to Żydzi a szczenięta (zwierzęta nieczyste) to wszyscy inni, łącznie z Sydończykami.
Kobieta jednak postępuje inaczej i tu chciałbym, abyśmy dziś wzięli lekcję dla siebie i nauczyli się czegoś wartościowego od pogańskiej kobiety. Kobieta nie obraża się, nie sięga do dumy narodowej, ani własnej ambicji, tylko do najgłębszych pokładów swojego jestestwa i wydobywa pokorę ze swojego wnętrza. Zamiast odejść obrażona, podchodzi bliżej i złożyła pokłon. Pokłon jest wyrazem pokory i szacunku dla osoby przed którą stoi. Nie myśli o sobie, tylko o tym, przed kim stoi. Pewnie inaczej nie umiała wyrazić swojej modlitwy, czy jak kto woli, swojej prośby. Może nikt ją inaczej nie nauczył, więc jak umie a może bardziej czuje, że tak trzeba wyrazić, więc wyraża ją: Panie pomóż mi ! (w.25)
Gdyby tam stał jakiś pobożny Żyd pomyślałby sobie: No nie, taka modlitwa nie może poruszyć nikogo. Być może i uczniowie Jezusa byli takiej myśli nie znając motywów, ani ufności, ani wiary tej kobiety. Szczera modlitwa, czy długa, czy krótka, jest wyrazem zależności od osoby, do której się zwraca. Ta modlitwa jest również wyrazem wielkiej niezachwianej nadziei i wielkiej wiary. Panie pomóż mi! Ta modlitwa z podłożem słów kobiety, przed chwilą wypowiedzianych, że to szczenięta zjadają okruchy chleba, które spadają na ziemię. Musiała zrobić i zrobiła dobre wrażenie na Jezusie. Poruszyła Jego wnętrze i już nie patrzył na narodowość, tylko na serce.
Przerywa więc dialog, z podziwem i nie co uniesionym głosem daje wyraz temu co słyszy i co czuje sam: Niewiasto, wielka jest twoja wiara, niech ci się stanie jak chcesz! I stało się, córka została uwolniona od demona, jest teraz zdrowa a matka pozostawiła świadectwo: Co zrobić, jak zrobić by prośba została przyjęta.
Czasem zastanawiam się i myślę jak zresztą wielu z nas, czego nam brakuje, gdy znajdujemy się w potrzebie i odchodzimy smutni zawiedzeni a może i obrażeni na Pana Boga, że nie odpowiedział ani słowa, jak w powyższym przypadku, albo innym razem : głośno wołam i krzyczę, aby mnie usłyszał a On jakby nie słyszał . Stoję a Ty nie zważasz na mnie ….Czy może za krótko się modliłem, choć przecież było to trochę dłużej od kobiety w Sydonie, może za cicho, Asaf krzyczał a ja nie krzyczałem, choć czasem też krzyczałem . Może nie płakałem, jak Dawid płakał gdy się modlił (Ps.39,13) Ja też płakałem . Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego tak było i nie raz tak jest. Wiem tylko, że kobieta była bardzo zdeterminowana, miała nie zachwianą ufność, miała pokorę i wielką wiarę, choć nie bardzo tę wiarę widać było. Raczej powiedziałbym jakiś dziwny upór, nieustępliwość, co u nas mogłoby być odebrane jako trochę aroganckie.
Zwróćmy proszę naszą uwagę, że tam wszystko co uczyniła kobieta i co powiedziała podobało się Jezusowi, bo powiedział do niej: Niech ci stanie jak chcesz.
Gdybyśmy w naszym życiu w naszej postawie i modlitwie zawsze mogli, albo chociaż częściej mogli odchodzić z słowami: Niech ci się stanie jak chcesz. Jakże by było dobrze żyć i być bezpiecznym w naszym Bogu.
Czytając nasze Biblie napotykamy miejsca, które zachęcają nas do ufności i zbliżenia się do naszego Boga. Potem nadchodzi odpowiedni czas i zaczynamy sięgać do naszej ufności , wiary mając nadzieję, że otrzymamy to o co prosimy. Wydaje się nam , że odkryjemy nowy świat, że ziemia drgnie, że może nawet górę jakąś przeniesiemy, bo wierzę a Pan Jezus powiedział, że wierzącemu wszystko jest możliwe. Więc wierzę i wołam, potem znowuż wołam i wołam… Mija miesiąc, drugi a potem rok i więcej. Pocieszasz siebie, że byli już podobni przed tobą, którzy wołali a jeden z nich mówi: Zmęczyłem się wołając, wyschło gardło moje, zamroczyły się oczy moje od czekania na Boga mojego (Ps.69,4) I co dalej? Właśnie, co dalej?
Największy błąd jaki może teraz zaistnieć, to rezygnacja, zniechęcenie a może nawet uzasadniony gniew w końcu gorycz i zawód. Biblia ostrzega przed taką postawą: Jeśli zgrzeszysz, co Mu przez to zrobisz a jeśli wiele występków, co Mu zaszkodzisz…Twoja bezbożność dotknie tylko człowieka takiego, jak ty jesteś (Jb.35,6i8) Omawiany dziś przykład z kobietą w Sydonie pokazał nam, że tak nie można, że rezygnacją i gniewem na Boga nie osiągnie się wiele, albo nic. Nadzieja pojawia się i zanika, ale determinacja pomoże utrzymać wiarę a ufność nosi w sobie wielką zapłatę. Więc właśnie nieustępliwość, podobna trochę do arogancji, jest tutaj wskazana.
A zatem spróbujmy przeanalizować nasze życie naszą postawę wobec Słowa Bożego i samego Pana naszego a potem wobec nam bliskich osób a może i nieprzyjaciół naszych. Może zobaczymy niedociągnięcia a jak zobaczymy, to też zróbmy coś z tym, aby na pozór odmawiając nam, mógł potem powiedzieć: Niech ci się stanie jak chcesz.