PO ŚMIERCI MOJŻESZA, SŁUGI PANA, RZEKŁ PAN DO JOZUEGO, SYNA NUNA, SŁUGI MOJŻESZA TAK: MOJŻESZ, MÓJ SŁUGA, UMARŁ. TERAZ WIĘC WSTAŃ, PRZEPRAW SIĘ TU PRZEZ TEN JORDAN, TY I CAŁY TEN LUD, DO ZIEMI, KTÓRĄ JA IM, SYNOM IZRAELSKIM, DAJĘ.
Dosięgło cię zmartwienie, które wniosło smutek w twoim domu. Pierwszym porywam jest, aby opuścić ręce, porzucić wszystko i rozpaczać z powodu rozbitych nadziei. W ten sposób nie możemy postępować. Jesteśmy w armii Chrystusa i mamy obowiązek walczyć. Chwila wahania może zgubnie odbić się na Bożej sprawie. Swoim wahaniem możemy zaszkodzić tym, którzy nas otaczają i Bożej sprawie, która ucierpi, jeśli będziemy siedzieć z założonymi rękami. Smutek nie przynosi błogosławieństwa lecz pozostawia głębokie blizny w sercu. I rzeczywiście nigdy nie zapominamy swoich ciężkich doświadczeń i nie zostajemy takimi jakimi byliśmy przed ich przeżyciem. Smutek, który znosimy w Duchu Bożym, ma owocny wpływ na nasze serca. Biedni i godni współczucia są ci, którzy nigdy nie cierpieli i na których smutek i utrapienie nie pozostawiły śladu. Bóg postanowił, abyśmy krocząc drogą doświadczeń znaleźli radość i pocieszenie w wieczności, przed Jego obliczem. Pozostając w smutku doprowadzamy do coraz większej ciemności wokół siebie, pozwalamy mu wejść do naszego serca i osłabić nas. Kiedy odwracamy się od ciemności i wykonujemy włożone na nas przez Boga obowiązki, to światło znów rozjaśnia naszą drogę i jesteśmy wzmacniani.
Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia.
Bogusław Hurynowicz