Napisał Bartosz Sokół
Budda, Mahomet i Konfucjusz pozostawili po sobie kilka starannych twierdzeń, Chrystus zostawił pusty grób. Zmartwychwstanie wynosi go na nieosiągalny dla nich poziom.Nigdy nie będzie stał w jednym szeregu z założycielami wielkich religii. Jeśli zmartwychwstał – jego stopy są daleko wyżej od ich głów. Jeśli nie – nie dorasta im nawet do pięt.
Zmartwychwstanie podnosi chrześcijaństwo z prochu ludowych wierzeń. Ciska o ziemię wszystkie wyświechtane argumenty przeciwników, stając się kamieniem, o który potykają się sceptycy. Skąd o tym wiem? W swojej podróży zwątpienia natrafiłem kiedyś na pusty grób. Chciałem go czymś wypełnić, zrozumieć i wyjaśnić. Chciałem zagłuszyć tajemnicę zmartwychwstania garścią racjonalnych dowodów. Zostałem pokonany. Pokonany przez przerażającą pustkę kamiennego grobowca.
Czasami spotykam ludzi, którzy mówią: Ty wierzysz w Chrystusa, ja wierzę w Latającego Potwora Spaghetti – w jaki sposób udowodnisz, że moja wiara jest gorsza od twojej? Jestem przekonany, że tylko w objęciach rozumu wiara jest prawdziwie bezpieczna. Potężny gmach chrześcijaństwa stoi od wieków na fundamencie zmartwychwstania. Wstrząśnij fundamentem, a cała budowla runie jak domek z kart. Już apostoł Paweł pisał: Jeśli Chrystus nie został wzbudzony, wasza wiara jest daremna. Jeśli szukasz linii frontu między naukowym sceptycyzmem a chrześcijaństwem, podejdź ostrożnie pod twierdzę zmartwychwstania. Kto zwycięży tutaj, zwycięży wszędzie. Kto zatknie swoją flagę nad pustym grobem, ten zawładnie całym chrześcijaństwem. Nie trzeba zdobywać poszczególnych wysepek chrześcijańskich doktryn. Zdobądź pusty grób, a zamienisz gorliwą wiarę milionów w dopalające się zgliszcza.
Fenomen zmartwychwstania od zawsze budził emocje i rzucał wyzwanie zagorzałym przeciwnikom chrześcijaństwa. Kto chce dostać się do serca wiary, musi przejść przez zasieki pustego grobu. Jak brzmi najpopularniejszy zarzut tych, którzy nie zwykli wierzyć w baśnie? Uczniowie stworzyli legendę zmartwychwstania! Argument doprawdy przedziwny, dowodzący nieznajomości ludzkiej psychiki i emocjonalnych mechanizmów działania człowieka. Legenda potrzebuje dekad lub wieków, by zakorzenić się w świadomości ludzi – dlaczego tutaj miałoby być inaczej? Żeby propagować z powodzeniem zmartwychwstanie, należałoby pozbyć się ciała. W jaki sposób zlęknieni, zrozpaczeni, rozczarowani i przerażeni towarzysze Chrystusa zdołali pokonać rzymskich strażników? Jeśli próbowali ich przekupić – jaka suma zrekompensowałaby żołnierzom karę śmierci za dezercję lub zaniedbanie na służbie? Jaki motyw przyświecał uczniom? Ludzie umierają za kłamstwa, które ktoś przedstawił im jako prawdę, ale nigdy za kłamstwa wymyślone przez samych siebie. Gdzie znaleźli siłę do niezłomnego, bohaterskiego ogłaszania zmartwychwstania? Jak to możliwe, że żaden rzekomy świadek żyjącego Jezusa, w obliczu straszliwej śmierci, nie przyznał się do mistyfikacji? Powiesz: W takim razie Rzymianie wykradli ciało! W jakim celu? Czy nie zależało im na pokoju i stabilizacji społecznej bardziej niż na czymkolwiek innym? Dlaczego nie wykorzystali tego faktu później, podczas usilnych prób zduszenia nowego ruchu? Dobrze, jestem pewien, że to Żydowscy przywódcy są za to odpowiedzialni! Czyżby? Przecież celem wszystkich ich działań było zniszczenie niewygodnego proroka i wymazanie go z pamięci ludu. Dlaczego mieliby działać wbrew sobie i nigdy nie przyznać się do mistyfikacji? Co z teorią omdlenia? Może Chrystus nigdy nie umarł? Wierzę w cuda, ale łatwiej uwierzyć w zmartwychwstanie niż w historię, która mówi, że umierający człowiek odzyskuje po dwóch dniach przytomność, odwala potężny kamień, pokonuje czterech strażników i przekonuje uczniów o swoim cudownym powrocie z zaświatów! A halucynacje? Przypadek zmartwychwstania zdecydowanie nie wpisuje się w schematy uprawdopodobniające tego typu doświadczenia. Brakuje niezbędnego elementu gorliwego oczekiwania – uczniowie są pogodzeni z porażką. Jezus pojawia się w różnych miejscach – niekoniecznie w przestrzeni nostalgicznej, sprzyjającej wspomnieniom, atmosfery. Trudno uwierzyć, aby potężny gmach chrześcijańskiej wiary zdołał ostać się przez wieki, jeśli u jego podstaw leży zwykłe urojenie garstki przesądnych rybaków.
Co zmieniło więc grupkę rozczarowanych wieśniaków w niezłomnych żołnierzy nowej idei? Co nadało impet rzece chrześcijańskiej nauki, jeśli nie potężny wicher zmartwychwstania? Apostoł Piotr zląkł się służącej arcykapłana, ale kilkadziesiąt dni później staje naprzeciw tłumu, głosząc z pasją zmartwychwstanie Chrystusa! Uczniowie uciekają w popłochu z ogrodu Getsemane, jednak kilkadziesiąt dni później rozpoczynają podróż, która dla większości z nich skończy się przedwczesną, męczeńską śmiercią! Dlaczego szukamy różnych niepewnych i wątpliwych wyjaśnień, omijając szerokim łukiem pusty grób?
Angielski uczony, Brooke Foss Westcott, napisał kiedyś: Łącząc w całość wszystkie dowody dojdziemy do wniosku, iż nie jest przesadą stwierdzenie, że w całej historii świata nie ma wydarzenia lepiej i wszechstronniej potwierdzonego niż zmartwychwstanie Chrystusa. Jeśli religia staje się często ucieczką od trudów niewiary, to czy sceptycyzm nie staje się tym samym w stosunku do wiary? Jeśli wszystkie religie świata są ludzką próbą dotarcia do Boga, czy chrześcijaństwo nie mogłoby być boską próbą dotarcia do człowieka? Jestem przekonany, że pusty grób jest podpisem Wszechmocnego pod treścią Ewangelii. Podpisem na tyle czytelnym i wyraźnym, że tylko uprzedzony ekspert odmówi mu wiarygodności.
Drogi czytelniku, uciekałem kiedyś przed Chrystusem, jednak dopadł mnie i obezwładnił. Nie ogniem i mieczem, ale prawdą i miłością. Nie pozwól oszukać się tym wszystkim, którzy sprzedają jego łaski za kilka złotych monet. Jeśli ktoś mówi o Chrystusie, żyjąc zupełnie inaczej niż on – pozwól mu przemawiać do pustych ławek. Wszystko czego potrzebujesz, by spotkać Zmartwychwstałego, znajdziesz tuż obok siebie. Zakurzona Biblia i usta, szeptające nieśmiało pierwsze nieskładne modlitwy – to wszystko, co miałem, kiedy Chrystus stanął na drodze mojego życia. Dlaczego nie miałbyś spróbować?
Artykuł pochodzi ze strony Należeć do Jezusa.