Chciałbym skorzystać i móc prosić was o darmowe materiały ewangelizacyjne, a także materiały do prowadzenia grup domowych. Oto moje świadectwo:
Wychowałem się w chrześcijańskiej rodzinie, za Chrystusem opowiedziałem się i wziąłem chrzest mając 12 lat. Niestety w okresie nastoletnim zboczyłem z drogi Jezusa, bo pojawili się znajomi, dziewczyny, narkotyki …po latach poznałem dziewczynę, obecnie moją kochaną żonę… ze względu, że ona była wierząca, a ja żyłem dalej w upadku, można powiedzieć ze przeszła ze mną 6 lat prawdziwej gehenny…w pewnym momencie, kiedy już byłem agresywnym narkomanem, powiedziała dość i wyrzuciła mnie z domu na miesiąc…wtedy nie wiedziałem ze ten miesiąc będzie najtrudniejszy a zarazem pełen zmian w moim życiu. Mieszkając u znajomego, kiedy zdołowany, na zjeździe nie wiedziałem już co mam ze sobą zrobić, czy jechać po kolejną działkę czy popełnić samobójstwo przypomniałem sobie o takiej osobie jak Jezus. Pamiętam ze zawołałem wtedy… „Jezu, jeżeli Ci naprawdę na mnie zależy to proszę,zabierz odemnie ten nałóg…”. Wyobraź sobie, ze jak w tygodniu miałem takie ciągi, że na 7 dni, 4 miałem na fazie, to po tej krótkiej modlitwie zostałem nagle uzdrowiony, nie musiałem już sięgać po narkotyki…. To było niesamowite… Kiedy podzieliłem się tą informacją z rodziną, zaproponował mi Ojciec, żebym poszedł z nim na grupę domową, na którą on uczęszczał… Pierwszy raz było dziwnie, ale po kilku spotkaniach zacząłem sie przekonywać… Pewnego dnia, kiedy miała być grupa domowa, również udałem się tam z ojcem, ale również była tam moja żona z dziećmi (nie widzieliśmy się miesiąc)… Poprosiłem o to, aby wszyscy zebrani położyli na mnie ręce i modlili sie razem ze mną o chrzest Duchem Świętym. Uczucie było niesamowite, płakałem jak dziecko ale miałem jakiegoś bloka… Po dwóch dniach, wróciłem z pracy do tego znajomego, u którego mieszkałem i przygotowywałem sobie obiad, byłem wkurzony na niego, że zamiast spędzić czas ze mną to wolał pójść gdzie indziej… I tak siedziałem, zastanawiając się, jaki w danej chwili byłem samotny, ani rodziny, ani przyjaciela…. I wtedy usłyszałem jakby w swojej głowie głos… „wstań i zacznij się modlić”… Zrobiłem jak usłyszałem…kiedy zacząłem sie modlić swoimi słowami, przepraszać Boga za moje uczynki i wielbić go… Poczułem jego miłosierdzie, wtedy poczułem jak cały ciężar ze mnie spada, jak poczułem sie lekko i wspaniale i w tedy ,modląc się i w radości chodząc w tą i w tamtą poczułem działanie Ducha Świętego, kiedy to zacząłem z moich ust wydawać niezrozumiałe mi dźwięki, wyrazy, sylaby… Było to niezrozumiałe dla mnie, ale cudowne uczucie… Oznajmiłem o tym całej mojej rodzinie o tym i tej biologicznej i tej w Chrystusie. Wtedy żona przyjęła mnie z powrotem do domu i wszystko zaczęło sie układać dzięki Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi. Ze względu na to, że jestem muzykiem, wróciłem do grania, ale już tylko dla Pana, wraz z Ojcem i Bratem w Chrystusie spotykamy się aby uwielbić Pana, regularnie uczęszczam na grupę domowa, codziennie się modlę, codziennie czytam Słowo Boże i literaturę chrześcijańską, gdzie jest mi dane tam głoszę ewangelię i na koniec jedyne co mogę powiedzieć, to to, że gdybym nie poznał Jezusa Chrystusa Pana Naszego, to na pewno już bym skończył ze sobą jako narkoman zostawiając żone samą z dziećmi… i tylko Jego krwi i ciału,jego miłosierdziu zawdzięczam to, że jestem teraz w tym miejscu z życiu… Bez Boga, bez Jezusa, bez pomocy Ducha Świętego, sam bym sobie nigdy nie poradził… Dlatego… Panie mój, bądź uwielbiony, bądź wywyższony, ponieważ ty jesteś godzien czci i chwały, tyś Królem i Panem. Amen.