Wierzący Romowie w Polsce

Romowie w Polsce – podstawowe informacje

Tradycyjnie wyróżnia się cztery zasadnicze językowo-etnograficzne grupy Romów mieszkających w Polsce:

• Polska Roma, inaczej Polscy Cyganie Nizinni, których dialekt należy do północno-wschodniej gałęzi języka romani, do niedawna jeszcze prowadzący koczowniczy tryb życia głównie na terytorium kraju. Ich tradycyjnym wyznaniem jest katolicyzm.

• Bergitka Roma, lub Polscy Cyganie Wyżynni, Cyganie Karpaccy – mieszkający na Pogórzu Karpackim oraz w Kotlinie Kłodzkiej, mówiący dialektem z centralnej grupy dialektów języka romskiego. Grupa ta, stosunkowo najgorzej sytuowana materialnie, już od XVII wieku prowadzi osiadły tryb życia, przez co nie jest ona często szanowana przez inne grupy. Tradycyjnie wyznawcy katolicyzmu. Jednak w ostatnich latach wzrasta liczba tych, którzy poznali Pana Jezusa jako swojego Zbawiciela i Pana i chcą żyć zgodnie z Bożym Słowem. Właśnie dlatego rozpoczęto tłumaczenie Nowego Testamentu na ten język. Tłumaczenie to rozpoczął nieżyjący już brat Robert z Zabrza, którego pragnieniem było, by jego lud mógł poznawać prawdziwego żyjącego Boga w oparciu o Boże Słowo, w języku ich serca. Obecnie zajmuje się nim małżeństwo z Szaflar w powiązaniu z Biblijnym Stowarzyszeniem Misyjnym z Ustronia. Przetłumaczono już Ewangelie i Listy Jana. Teraz tłumaczenie musi być sprawdzone i poddane korekcie zanim zostanie wydrukowane i dostanie się do rąk oczekujących go ludzi.

• Kełderasze, inaczej Kalderasze, rom. Kalderaša (dosł. „Kotlarze”, od rum. căldare „kocioł”) – pochodzący z terenów Mołdawii i Wołoszczyzny, skąd w połowie XIX wieku rozpoczęli dalekie wędrówki po Europie i innych kontynentach. W latach międzywojennych wywierali bardzo duży wpływ na inne grupy Romów w Polsce, gdyż to właśnie spośród nich wywodziła się większość tzw. królów cygańskich. Dziś większość z nich mieszka za granicą. Ich tradycyjne wyznanie stanowi prawosławie. Używają dialektu języka romskiego należącego do grupy dialektów vlax-północnych. Ta grupa romów jako jedyna w Polsce ma przetłumaczoną całą Biblię na swój język.

• Lowarzy, rom. Lovara, Lovari (dosł. „Koniarze”, od węg. ló „koń”) – pochodzący z Siedmiogrodu, podobnie jak Kełderasze prowadzący od połowy XIX wieku dalekie, transkontynentalne wędrówki. Stanowią stosunkowo najlepiej sytuowaną materialnie grupę Romów, która w latach 90. XX wieku najprawdopodobniej w całości wyemigrowała z kraju. Tradycyjnie wyznawcy katolicyzmu oraz prawosławia. Używają dialektu języka romskiego należącego do grupy dialektów vlax-północnych.

Mniejsze istniejące w Polsce po II wojnie światowej grupy Romów to:

• Chaładytka Roma, rom. Xaladytka Roma, inaczej Romowie Rosyjscy (od rom. xalado „Rosjanin”, „żołnierz”) – tradycyjnie wyznający prawosławie Romowie, mówiący dialektem północno-wschodniej gałęzi języka romani.

• Sasytka Roma (dosłownie: „Romowie Niemieccy”) – grupa Polskich Cyganów Nizinnych, która w XIX wieku uległa wpływom kultury niemieckiej.

• Sinti – nieokreślająca się mianem Romów grupa, mówiąca dialektem północno-zachodniej gałęzi języka romani, żyjąca głównie na terenie Niemiec. Podobnie jak poprzedni – tradycyjnie katolicy oraz luteranie.

• Wurdonara Roma, rom. Vurdonara Roma, inaczej „Sanocka Roma”, „Cyntury” – mówiący dialektem z centralnej grupy dialektów języka romskiego, od innych Romów Karpackich różniący się tym, iż jeszcze do niedawna nie prowadzili osiadłego trybu życia.

• Ponadto na terenie Polski czasowo przebywają imigranci o nieuregulowanym statusie narodowości i pochodzenia romskiego przybyli z Rumunii oraz Mołdawii, nieposiadający polskiego obywatelstwa, których liczba jest trudna do oszacowania. Romowie w Polsce w zdecydowanej większości przynależą do kościoła katolickiego, są wśród nich również wyznawcy prawosławia a także członkowie Kościoła Zielonoświątkowego.

Problemy społeczne Romów w Polsce
Regularną nauką objęte jest około 70% dzieci, co spowodowane jest zarówno uznawaniem przez rodziców jedynie tradycyjnych wartości kultury romskiej, brakiem znajomości języka polskiego wśród najmłodszych, jak też znacznym ostracyzmem społecznym oraz obawą przed szykanami w szkole. Odsetek ten waha się jednak znacznie wśród różnych grup, w Suwałkach zaś działa jedyna w Polsce szkoła ucząca w romani, W 2007 w Gorzowie Wlkp. został wydany pierwszy podręcznik dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, posługujących się dialektem Polska Roma, pt. „Miri szkoła – Romano elementaro”

W 2008 ukazało się drugie, poszerzone i poprawione wydanie tego podręcznika oraz jego adaptacja dla dzieci używających dialektu Bergitka Roma pt. „Miri szkoła – Romano elementaris”.

Większość problemów polskich Romów związana jest z istniejącymi w wielu społeczeństwach Europy (w tym także w polskim) stereotypami antycygańskimi oraz długą historią prześladowań, także najnowszą (patrz: pogrom mławski). W Polsce w badaniach dotyczących stosunku do innych narodów Romowie znaleźli się na ostatnim miejscu. Działania na rzecz integracji z resztą społeczeństwa podjęte po 1989 przynoszą na razie ograniczone efekty, bowiem czas jest jeszcze zbyt krótki, aby pogrzebać wielowiekowe resentymenty po obu stronach. Wielu Romów nie korzysta z tej szansy, wybierając emigrację oraz integrację w nowym społeczeństwie.

Negatywne doświadczenia oraz uprzedzenia często hamują więc chęć zdobywania nietradycyjnego wykształcenia czy angażowania się w sprawy ogólnospołeczne oraz pociągają za sobą dużą nieufność wobec „nie-Romów” (gadziów). Wielkie znaczenie ma też fakt, iż w wielu grupach Romów możliwość zawodowego przekwalifikowania się jest ograniczona jedynie do tradycyjnych profesji, które niegdyś były zajęciami niszowymi, lecz dziś zapotrzebowanie na takie usługi jest niewielkie (np. kowalstwo, handel końmi itp.), co w połączeniu z ograniczeniem w dostępie do edukacji (patrz wyżej) skazuje wiele osób na marginalizację oraz imanie się zajęć o charakterze przestępczym.

Romowie w Polsce
Ewangelia Pana Jezusa dociera do Romów w Polsce

W ciągu ostatnich trzydziestu, czterdziestu lat ewangelia zaczęła docierać w większym stopniu do Romów w Polsce. Wielu Romów nawróciło się do Chrystusa, żyją dla Niego i należą do chrześcijańskich społeczności ewangelikalnych. Możemy wymienić kilka z nich:

1. Chrześcijańska Wspólnota Zielonoświątkowa, Zbór w Bystrzycy Kłodzkiej. Jest to chrześcijańska społeczność składająca się w większości nawróconych do Chrystusa Romów. Pastorem jest Rom Andrzej Walawski. Dąłączamy krótką historię tego zboru.

2. Kościół Zielonoświątkowy, Zbór w Nowej Soli. Jest to chrześcijańska społeczność złożona i z Polaków i Romów, w której pastorem jest Rom, Mieczyslaw Jodlowski. Dołączamy jego świadectwo nawrócenia.

3. Kościół Zielonoświątkowy, Zbór Elim w Nowym Targu. Również w tym zborze jest duża grupa nawróconych Romów z Szaflar i okolic.

4. Kościół Wolnych Chrześcijan, Zbór w Zabrzu. Jest to malutki zbór polsko-romski, gorliwy w studiowaniu Słowa Bożego i w niesieniu dobrej nowiny zarówno Romom jak i Polakom żyjącym w okolicy. Ten zbór prowadzi również chrześcijańską świetlicę środowiskową dla dzieci. Dołączamy krótki opis dotyczący działalności tej świetlicy.

5. Kościół Boży w Rudzie Śląskiej. Z tym zborem związana jest grupa Romów mieszkających w Zabrzu.

Jesteśmy pewni, że również w innych zborach są nawróceni Romowie, za co gorliwie dziękujemy Bogu, bo w każdym narodzie w każdym narodzie miły mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie postępuje (Dzieje Apostolskie 10,35).

To, co najbardziej budzi podziw u tych nowych romskich wierzących, to ich gorliwość w niesieniu ewangelii swoim rodakom. Przez wiele lat modliliśmy się, aby Bóg powołał Romów, którzy by uwierzyli i zanieśli tą dobrą nowinę o Panu Jezusie do swojego narodu. Dziś możemy oglądać na własne oczy odpowiedź na tą modlitwę i jesteśmy za to bardzo wdzięczni Bogu.

Nawróceni Romowie z Polski nie tylko niosą ewangelię do swoich rodaków mieszkających w naszym kraju ale również do Czech, gdzie również żyje duża grupa Romów. Pomagają im w tym wiernie Adam i Małgosia, którym Bóg położył na sercu duchowe dobro tego narodu.

Módlmy się, aby coraz więcej Romów mogło poznać Pana Jezusa jako Zbawiciela i Pana i żyło w widocznym posłuszeństwie Jego Słowu.

Świadectwo początków niesienia ewangelii Romom żyjącym w Małopolsce.

Nasza przygoda z Romami zaczęła się całkiem niespodziewanie. Pewnego czwartkowego wieczoru kilka lat wstecz na nabożeństwie czwartkowym pojawiło się małżeństwo z Finlandii – Timo i Lena. Mój mąż, który w tym czasie pełnił obowiązki przewodniczącego zboru (pastora ciągle poszukiwaliśmy), próbował porozumieć się z gośćmi, co nie było takie proste, ponieważ znali tylko język fiński. Mimo to Staszek zaprosił ich do domu na kawę. Przyszli przygotowani, z notesem, w którym posługując się słownikami napisali po polsku i po angielsku kilka zdań o sobie. Przyjechali do Polski, aby głosić Ewangelię o zbawieniu w Jezusie Chrystusie Cyganom. Dlaczego? Timo wyjaśniał, że dwukrotnie śniło mu się, jak na ulicach polskich miast rozmawia z Romami o Jezusie. Uznał, że to Bóg przemówił do niego i powołał do tej misji. I tak, wspierani przez swoją wspólnotę (wolny zbór baptystyczny), po załatwieniu niezbędnych formalności i znalezieniu tłumacza przyjechali do Krakowa z zamiarem dotarcia do Romów mieszkających na południu naszego kraju. Poszukiwali większych skupisk tej ludności, jechali tam z pomocą humanitarną i Ewangelią. Początki nie były łatwe; nie wszędzie ich przyjmowano, jednak nie tracili zapału i wytrwałości, przekonani, że to, co robią, jest wolą Bożą. Największym utrudnieniem było to, że tłumacz, zobaczywszy, do jakich miejsc musi jeździć, zerwał umowę. Timo i Lena stanęli przed poważnym problemem: byli sami i nie mogli porozumieć się z ludźmi, z którymi chcieli nawiązać głębsze relacje. Postanowili więc poszukać sprzymierzeńców w krakowskich wspólnotach Kościołów ewangelicznych. Nie znali nikogo w tym mieście, nie wiedzieli, kto mógłby im pomóc, postanowili więc prosić Boga, aby zechciał wskazać im odpowiedni zbór. Wybrali bardzo prosty znak. Zamierzali odwiedzić wszystkie wspólnoty i zwrócić się o pomoc do tej, w której zostaną zaproszeni do domu na kawę. I tak się zaczęło.

Bóg rzeczywiście działa w sposób niezwykły. Mieliśmy w zborze dziewczynę, która znała język fiński, miała sporo wolnego czasu (pracowała dorywczo), była wytrawnym podróżnikiem, a więc trudy i niewygody nie były jej obce. Beata szybko zaprzyjaźniła się z Timo i Leną, jeździła z nimi do miejsc zamieszkałych przez Cyganów w Krakowie oraz do romskich osad na Podhalu, które jeszcze z czasów szkolnych, spędzonych w tym regionie, pamiętał mój mąż. Po dwóch latach pracy, niesienia pomocy socjalnej i głoszenia Ewangelii Timo i Lena musieli powrócić do Finlandii. Szkoda było im zostawić wszystkich tych ludzi, którzy otworzyli przed nimi drzwi swoich domów i tych dzieci, które chętnie słuchały opowieści biblijnych. Timo poprosił więc Staszka, aby pojechał z nim do wszystkich tych miejsc i znalazł sposób, aby po ich wyjeździe ludzie ci nie zostali zapomniani. I tak odwiedzili razem dwie osady romskie na Podhalu, w Krośnicy i w Szaflarach oraz grupę Romów zamieszkujących blok komunalny w Zesławicach pod Krakowem. To, co tam zobaczył, przeszło wszelkie wyobrażenie. Zwłaszcza w górskich osadach Cyganie żyli w nędzy, w ruderach bez wody i kanalizacji, w chałupach z klepiskiem zamiast podłóg i dziurawymi dachami. Wszędzie wokół domów walające się śmieci, części garderoby, dziurawe miski… Dorośli bez pracy, bez perspektyw na poprawę warunków bytowych poszukiwali pociechy i zapomnienia w alkoholu, a bawiące się w gromadach dzieci uczęszczały do szkoły od przypadku do przypadku. Wizyta ta na zawsze odmieniła serce Staszka. Wiedział, że nie można tych ludzi tak zostawić, że potrzebują nie tylko pomocy materialnej (a są jak worek bez dna), że potrzebują po prostu nowego życia. Jednak, pracując zawodowo i dźwigając odpowiedzialność za zbór (nowo powstały II Zbór Baptystyczny w Krakowie) nie mógł zaangażować się tak, jak to było potrzebne. Znalazł więc sprzymierzeńców: w Zborze Zielonoświątkowym w Nowym Targu, którego pastor, Jan Manczur, obiecał zaopiekować się osadą w Szaflarach oraz w Misji Pokoleń, z której misjonarki: Anna Kuźnik i Agata Rysiewicz postanowiły utrzymywać kontakt z osadą w Krośnicy. Nam pozostały Zesławice.

Pierwsze nawrócenia, przemiany życia i chrzty zdarzyły się w Szaflarach, osadzie, której z ludzkiego punktu widzenia dawaliśmy najmniejsze szanse. Jednak Bóg tam właśnie działał najmocniej. Nawróceni Romowie stali się częścią zboru zielonoświątkowego w Nowym Targu. Zesławice odwiedzaliśmy z mężem co tydzień. Powoli uczyliśmy się widzieć i rozumieć potrzeby tej niewielkiej społeczności romskiej. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy poprzestać tylko na mówieniu o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, że pełna Ewangelia to pomoc całemu człowiekowi, e gdy jest głodny, trzeba go nakarmić, a smutny – pocieszyć. Dzięki Bogu, nasza wspólnota postanowiła wesprzeć nas w tej pracy; bez tego szybko poleglibyśmy na polu bitwy. Jako pedagog pracujący w szkole specjalnej mogłam w pełni ocenić rozmiar problemów edukacyjnych, z jakimi borykają się romskie dzieci.

Wiedziałam, że bez systematycznej pomocy w nauce nie mają szans na ukończenie szkoły i zdobycie zawodu. Cygańskie dziecko od pierwszego dnia w szkole skazane jest na to, że będzie w klasie najgorsze. Brak przygotowania przedszkolnego, systematycznej pracy z pomocą rodziców w domu i słaba znajomość języka polskiego (ich pierwszym językiem jest język romski) stają się przyczyną niepowodzeń i narastających problemów, które kończą się najczęściej umieszczeniem dziecka w szkole specjalnej. Zaczęliśmy więc myśleć o zorganizowaniu zajęć świetlicowych. I wtedy stało się coś, czego nie mogliśmy uznać za przypadek. Skontaktował się z nami pewien amerykański misjonarz, poszukujący pracowników do chrześcijańskiej świetlicy środowiskowej dla dzieci, którą chciałby zorganizować i wspierać finansowo. Szybko doszliśmy do porozumienia. I tak powstała świetlica dla dzieci romskich, początkowo w niewielkim mieszkanku pani Haliny Mirgi w Zesławicach, a potem w wynajętej klasie w szkole specjalnej, do której uczęszczały nasze dzieci. Prowadzenia świetlicy podjęła się Viola Kędzior, pedagog z naszej wspólnoty. Viola znalazła też szkołę dla niewidomej Marysi, a zbór podjął się finansowania pobytu dziewczynki w internacie. Poza tym organizowaliśmy dla dzieci obozy letnie w górach, a dla nastoletnich chłopców – zimowiska narciarskie (finansowane w całości przez nasz zbór i indywidualnych ofiarodawców). Jednocześnie systematycznie prowadziliśmy szkółkę dla dzieci i zajęcia biblijne dla nastolatków. Wszystko to byłoby niemożliwe bez ludzi, którzy nam pomagali. Monika i Maciek Jaworscy, Viola i Krzysiek Kędziorowie, Lucyna Głuszek, Andrzej Głuszek i Andrzej Bąk, Majka Ryżyk – to osoby z naszej wspólnoty, którzy wsparli nas w pracy z dziećmi i młodzieżą. Dzieci bardzo szybko i chętnie uczyły się piosenek i z zapałem śpiewały, entuzjastycznie podchodziły do prac plastycznych, gier i zabaw, słuchały opowieści biblijnych (chociaż nie wszystkie słowa były dla nich zrozumiałe) i chciały modlić się w kręgu trzymając się za ręce. Dorośli jednak byli nieufni, zachowywali pełen rezerwy dystans. Czasami kobiety przysłuchiwały się naszym słowom, mężczyźni zaś niezmiennie pozostawali na zewnątrz. Podejmowaliśmy próby nawiązania z nimi bliższej relacji, zdobycia zaufania i szukaliśmy okazji do przekazania zbawczej Ewangelii. Były to wspólne ogniska w Zesławicach, projekcje filmu „Jezus”, wizyta i koncert zespołu wierzących Romów z Bystrzycy Kłodzkiej, czy wreszcie wspólne adwentówki. Jednak nikt z dorosłych Romów się nie nawrócił, wciąż żyli po staremu. Odbierało to nam siły i zapał. Wiedzieliśmy, że nie możemy się wycofać, że Bożą wolą jest, abyśmy dalej byli i pracowali w tym miejscu, jednak ciągle na nowo przychodziło zniechęcenie. I wtedy właśnie dowiedzieliśmy się od Douga Shawa, że pewna rodzina z USA chce przyjechać do Polski, a jej marzeniem jest praca misyjna wśród ludności romskiej. Po raz kolejny uznaliśmy, że jest to Boże działanie. Zawaleni wręcz obowiązkami służbowymi i „kościelnymi” potrzebowaliśmy po prostu pomocy i zachęty. I tak do naszej „drużyny” dołączyli Jerry i Brenda Goss z pięcioma córkami. Owocem naszej współpracy był zorganizowany latem 2004 r. w Zawoi obóz dla rodzin romskich, który okazał się być punktem zwrotnym w naszej służbie. Na obóz przyjechały całe rodziny z Zesławic i Krośnicy oraz nawróceni Romowie z Szaflar. Zborową kadrę zasiliła grupa Amerykanów zaproszona przez Jerry,ego oraz Ania i Agata z Misji Pokoleń. Serca wielu dorosłych Romów zostały poruszone. Duch Święty zaczął działać, w sercach kobiet i mężczyzn rodziło się pragnienie zbawienia i nowego życia. I chociaż w Zawoi nikt nie podjął decyzji całkowitego zaufania Jezusowi, to słowa Ewangelii nie dawały im spokoju. Po powrocie do Zesławic wielu z nich stwierdziło, że życie bez Boga to w ogóle nie jest życie. Zaczęli się nawracać, spotykać codziennie na modlitwę i czytanie Słowa Bożego i wreszcie przed całym zborem złożyli świadectwo wiary. „Piłem, kradłem, oszukiwałem, byłem złym człowiekiem, byłem nieszczęśliwy, teraz się nawróciłem, Pan Jezus mi przebaczył. Nie chcę żyć bez Boga. Chcę Mu służyć” – to słowa, które powtarzały się w każdej historii nawrócenia. Zimą 2005 roku siedmioro Romów zostało przyjętych do naszej wspólnoty i ochrzczonych na wyznanie wiary. Ich życie się zmieniło. Mają stałe pragnienie mówienia innym o Jezusie. W wakacje zaangażowali się w ewangelizację uliczną wśród Romów w Nowej Hucie. Codziennie, całymi rodzinami przybywali nad Zalew, aby śpiewać i mówić o swoim nowym Panu i Zbawicielu. Obecnie, każdej niedzieli gromadzą się w wynajętym w Nowej Hucie lokalu na nabożeństwo i zajęcia szkółki niedzielnej. Za prowadzenie spotkań odpowiedzialni są starsi naszego zboru (M. Green, J. Kaniak, S. Głuszek, K. Kędzior) oraz misjonarz Jerry Goss, natomiast codzienne społeczności domowe prowadzą sami. Wtedy też rozważają Słowo Boże, modlą się i śpiewają w swoim własnym języku.

Jesienią nawróciło się następne pięć osób i zostały ochrzczone wraz z kilkoma Romami z Szaflar i katechumenami z I Zboru Baptystów w Krakowie. Wśród ochrzczonych była pani Halina Mirga, najstarsza Cyganka z Zesławic, głowa rodziny. To ona pierwsza otworzyła drzwi swojego domu przed misjonarzami z Finlandii. To u niej w mieszkaniu odbywały się zajęcia biblijne i świetlicowe dla dzieci. Ona pierwsza przysłuchiwała się naszym słowom. W czasie jej chrztu miałam nieodparte wrażenie, że oto coś się dopełniło, że koło historii się zamknęło, otwierając jednocześnie nowy początek, nowe życie dla Romów.

Chrześcijańska świetlica środowiskowa w Zabrzu

Każdego roku pod opieką Świetlicy znajduje się około 100 dzieci w wieku od 4 do 16 lat. Na co dzień dziećmi opiekują się 3 osoby: Siostra Janina, brat Antoni i siostra Dorota. Pomagamy dzieciom w nauce, rozwijamy ich zainteresowania artystyczne, prowadzimy dożywianie w formie podwieczorku, uczymy zasad higieny i czystości. Duży nacisk kładziemy na to, by je zachęcić do zdobywania zawodu, który by im dał możliwości stałego utrzymania. W ostatnich miesiącach Pan dodał nam dwie opiekunki dla dzieci: siostrę Irenę, która pomaga na co dzień w Świetlicy, a także siostrę Laryssę, która pomaga w zajęciach artystycznych. Od niedawna w zajęciach z najmłodszymi dziećmi pomaga również siostra Weronika. Dziękujemy Panu za wysłuchane modlitwy i nowe chętne serca do służby z dziećmi. W niedziele uczymy dzieci zasad etyki chrześcijańskiej . Od listopada ub. roku romska siostra Dorota prowadzi zajęcia Szkółki Niedzielnej w języku romskim, a także uczy dzieci wierszy biblijnych w tym języku. Dzieci entuzjastycznie przyjmują historie biblijne i chętnie uczą się Słowa Bożego na pamięć. Oprócz Doroty, zajęcia Szkółki Niedzielnej prowadzą siostra Beata, oraz braterstwo Elżbieta i Marek. Siostra Beata często ilustruje historie biblijne z dziećmi w formie krótkich scenek.

Poprzez naszą służbę z dziećmi także dorośli Romowie zainteresowani są Ewangelią. Od dłuższego czasu brat Adam włączył się w głoszenie Ewangelii Romom. Coraz więcej Romów w Zabrzu dostaje się pod wpływ Słowa Bożego, które jedynie ma moc zmienić ich życie. Kilkuosobowa grupa Romów uczestniczy w studium Słowa Bożego i zakłada nowy fundament swego życia na Panu Jezusie Chrystusie.

Pamiętajmy w modlitwach o dzieciach romskich i ich rodzinach w Zabrzu.

W październiku bieżącego roku obchodzić będziemy dwudziestolecie służby Chrześcijańskiej Świetlicy w Zabrzu. Dziękujemy Panu za Jego działanie w Zabrzu, za dzieci objęte opieką Świetlicy, za opiekunów Świetlicy, za nawróconych Romów, a także osoby zainteresowane Słowem Bożym. Dziękujemy wszystkim Braciom i Siostrom, którzy wspierają naszą służbę w modlitwach, rzeczowo, bądź finansowo. Zapraszamy Was do odwiedzenia naszej Świetlicy.

Nasza praca misyjna może być kontynuowana jedynie dzięki Waszemu zaangażowaniu i finansowemu wsparciu. W czerwcu kończy się wsparcie jednego z naszych większych ofiarodawców. Ufamy, że Pan pobudzi kolejne serca do finansowego wspierania naszej służby. Wzorem naszego wielkiego poprzednika – brata Jerzego Mullera, jesteśmy przekonani, że Pan będzie zaspokajał wszelkie potrzeby naszej służby jedynie poprzez swoje dzieci. Wierzymy, że misja jest sprawą, która leży „na sercu” Kościoła Pana Jezusa Chrystusa.

Osobom, bądź Zborom zainteresowanym naszą służbą i pragnącym wesprzeć ją finansowo, podajemy nr konta bankowego:

Zbór Kościoła Wolnych Chrześcijan w Zabrzu,
ul.Grzybowska 3 /9
41-808 Zabrze.
PKO BP S.A.I O/ ZABRZE, nr 39 1020 2401 0000 0802 0350 6599

A oto krótkie sprawozdanie z jednej z uroczystości organizowanych przez świetlicę dla rodziców dzieci uczęszczających na świetlicę.

DZIEŃ MATKI W CHRZEŚCIJAŃSKIEJ ŚWIETLICY W ZABRZU
Dnia 24 maja 2016 roku obchodziliśmy w naszej Świetlicy „Dzień Matki”. Wśród 20 gości przybyłych na uroczystość większość stanowiły matki, dla których wychowankowie Świetlicy zaprezentowali specjalny program artystyczny. Około 30 wykonawców w wieku przedszkolnym i szkolnym z wielkim uczuciem i zapałem wyrażało swoją miłość, szacunek i uznanie swoim mamom. Wcześniej dzieci złożyły mamom życzenia i własnoręcznie wykonane laurki.

Następnie Słowem Bożym dla matek usłużyli braterstwo Elżbieta i Marek. Prezentacja uwypuklała ogromny wpływ matki na życie dziecka i jego dalszą przyszłość w oparciu o dwa przykłady ze Słowa Bożego: Herodiady i jej córki (negatywny) oraz Anny i jej syna Samuela (pozytywny). Najważniejszy w życiu dziecka jest wpływ, jaki daje matka poprzez własny przykład, własne wartości i wybory. Matki obecne na spotkaniu zostały zachęcone do dokonywania właściwych wyborów, zgodnych ze Słowem Bożym i odpowiedzialnego wychowywania swoich dzieci dla Pana.

Po prezentacji Słowa zaprosiliśmy wszystkich gości na smaczny poczęstunek – swojskie ciasto i kawę. Przy stołach dzieliliśmy się świadectwami, a także śpiewaliśmy pieśni na chwałę Bożą. Jesteśmy wdzięczni Panu za kolejną możliwość nawiązania bliższych kontaktów z rodzicami naszych wychowanków.

Siostra Janina Janulek

Zbór Cygański w Bystrzycy Kłodzkiej

Bystrzyca Kłodzka jest bardzo starym, polskim miastem położonym na Dolnym Śląsku, o wielowiekowej historii. Jednak niezależnie od czasu, miejsca i narodowości Pan powołuje swoje dzieci wszędzie tam, gdzie są otwarte serca, gotowe przyjąć Jego Święte Słowo. Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem do takich należy Królestwo Boże. Łuk. 18:16

Tę historię wskazane jest zacząć od powyższego wersetu. Ktoś zapyta: Dlaczego? Ponieważ wszystko zaczęło się od trojga dzieci. Na początku lat osiemdziesiątych, Pan położył na sercu brata Rolanda Urantówki rozsiewanie Bożego Słowa na ulicach rodzinnego miasta, a szczególnie wśród ludności romskiej. To właśnie do tych ludzi najczęściej kierował on swe zwiastowanie oraz pieśni opowiadające o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Może właśnie, dlatego dziś bystrzycki zbór w większości składa się z tej grupy narodowościowej. W pierwszych latach praca ta była bardzo trudna. Brata Rolanda, później pierwszego pastora tego zboru, wspierali inni wierzący, szczególnie z Gliwic.

Po czterech latach nadszedł czas pierwszych plonów. Jako pierwsze w Boże Słowo zaczęły wierzyć dzieci, Sabina oraz rodzeństwo Tomasz i Grażyna. Siostra Tomka, jako pierwsza w pełni oddała się Panu i ochrzciła w wieku 16 lat. Pozostała dwójka była jeszcze dziećmi przeżywającymi Pana na szkółkach domowych. Z dorosłych pierwsza uwierzyła Maria, babcia Grażyny i Tomka, a potem Danuta matka rodzeństwa. Po nawróceniu, Danuta otworzyła swój wierzących, który stał się ich miejscem zgromadzeń. Ewangelia rozprzestrzeniała się z coraz większą mocą. Romowie oddawali się Panu pozostawiając wróżby i okultyzm, który od pokoleń praktykowało wielu z nich. Po dwunastu latach modlitw zboru, nawrócił się Władysław, mąż Danuty.

Przez minionych piętnaście lat, Bogu oddało się wielu cyganów, co też stało się widoczne dla lokalnych władz, którym Romowie sprawiali najwięcej kłopotów. Dziś wierzący Bystrzycy Kłodzkiej są na etapie budowania i duchowego wzrostu. Służbę Słowa i usługiwania w zborze prowadzi Andrzej Walawski obecny pastor zboru, a wspierają go Władysław i Tomasz Puma wraz ze swymi rodzinami. Społeczność ta prowadzi aktywną działalność ewangelizacyjną w swoim regionie oraz wśród Romów mieszkających na terenie całej Polski.