Świadectwo Bożej opatrzności – listopad 2006
Świadectwo to stanowi dowód opieki, troskliwości naszego Boga i jest zbudowaniem dla całej naszej rodziny. W niedzielę zostaliśmy zaproszeni do znajomych, u których czas upływał nam miło i spokojnie. Spokój ten został jednak przerwany, gdy zobaczyliśmy, jak ze stromych schodów spadają dwie nasze córki. Starsza (12-letnia) trzymała na rękach młodszą (roczną Nicole) i prawdopodobnie poślizgnęła się, schodząc.
Krzyk, płacz i huk sparaliżował nas wszystkich, a przebieg całego zdarzenia był błyskawiczny. Po upadku wziąłem Nicole na ręce, a starszą córką zajęła się moja żona. Moim pierwszym odruchem była cicha modlitwa, słyszałem również inną modlącą się osobę.
Po krótkim czasie Nicole uspokoiła się i stwierdziliśmy, że jest cała i zdrowa. Miała na głowie lekkie zaczerwienienie, przyłożyliśmy na to miejsce lód. Starsza córka siedziała na schodach i nie mogła wstać. Jednak chwilę później podniosła się, potem zaczęła chodzić. Kulała jeszcze przez kilka dni. Jedynym śladem po jej upadku był niewielki siniak. Zaczerwienienie na głowie Nicole zniknęło już na drugi dzień.
W pierwszej kolejności za ochronę podziękowałem Bogu. Wierzę, że to właśnie On nad tym czuwał. Kiedy żona zapytała córkę: „jak trzymałaś Nicole, że nic się jej nie stało?”, wyprzedziłem jej odpowiedź, mówiąc: „to nie ona ją trzymała, lecz Bóg”.
Wszystko skończyło się dobrze, a ja pragnę podzielić się tym z wami.
Doświadczenia, poprzez które Bóg kształtuje naszą wiarę, nie należą do rzeczy przyjemnych. Wierzę jednak, że w przypadku ludzi wierzących każda sytuacja służy Bożym celom, jest z pożytkiem dla nas samych i Kościoła. Bez względu na okoliczności powinniśmy więc ufać Bogu i budować naszą wiarę, żyjąc z Nim w bliskiej relacji.
Wysyłamy to świadectwo do was, o których wiemy, że wspieracie nas modlitwą. Dziękujemy Bogu za łaskę i wam za modlitwy.
Iwona i Łukasz
luke@zaJezusem.com