Mam problem z chorymi rodzicami. Jak powinnam postąpić?

Witam, poszukuje odpowiedzi jak powinnam postąpić, mam schorowanych rodziców, ale też od ponad roku jestem mężatką a od pół roku też matką, mamy z mężem plany na przyszłość, ale są to plany w całkiem innym mieście niż mieszają moi rodzice, męża poznałam na studiach o teraz mieszkam ponad 400 km od rodziców. Rodzice cały czas mają nadzieję że wrócę do rodzinnego miejsca zamieszkania i tam będę mieszkać z mężem i córka, po to również żeby móc pomagać rodzicom na starość, mój mąż nie za bardzo chce się tam przenieść i ja też nie do końca bym chciała tam akurat żyć. Z drugiej strony wiem że rodzice są schorowani i już teraz mam ogromne wyrzuty sumienia, że ich tam samych zostawiłam, bo jestem jedynaczką, do tego może być różnie z rodzicami jeśli chodzi o zdrowie. Rodzice też nie chcą słyszeć o tym, żeby przenieść się bliżej nas, bo nie zostawią tego co mają. Oczywiście jak tylko jest taka potrzeba to przyjeżdżam do rodziców żeby im pomagać, jeździmy też tam jak najczęściej się da. Rodzice mają żal do mnie, że nie chce wracać do domu rodzinnego. Nie wiem co mam robić, chce założyć swój dom, chce z mężem i córka żyć tu gdzie teraz mieszkam, ale też męczy mnie to, że rodzice zostali daleko ode mnie sami i też im bym chciała moc pomagać. Wiem, że nawet jeśli mąż by się zgodził tam przenieść to byłoby dobrze, bo bym mogła pomagać rodzicom, ale nie do końca byłabym szczęśliwa, bo wiedziałabym, że mąż chciał inaczej i ja też miałam inne plany. Dla mnie najlepiej by było mieć wszystkich blisko, żeby rodzice się przenieśli tu gdzie ja teraz mieszkam, ale rodzice nie chcą się na to zgodzić. Dlatego nie wiem co mam zrobić. Czy walczyć z mężem o to żeby się przenieść do rodziców, czy walczyć z rodzicami o to by nie mieli do mnie żalu i pozwolili żyć szczęśliwie w innym mieście, a w przyszłości, żeby jednak ich próbować przekonać do przeprowadzki. Co powinnam zrobić, co powinno być dla mnie ważniejsze, chciałabym żyć zgodnie z Bożą wolą, a w tym momencie stoję na rozdrożu i nie wiem co robić.

Piszesz: „[…] co powinnam zrobić, co powinno być dla mnie ważniejsze, chciałabym żyć zgodnie z Bożą wolą, a w tym momencie stoję na rozdrożu i nie wiem co robić”. Na początku odpowiem na twoje pytanie: „co powinno być dla mnie ważniejsze”?

A więc najważniejszą sprawą w twoim życiu (jako chrześcijanki) ma być Boża wola. Dużo piszesz o własnych planach, a jednocześnie masz pragnienie trwać w tym, czego chce dla ciebie Bóg (w woli Bożej). W biblijnej rzeczywistości (życiu chrześcijańskim) często musimy porzucać własne plany na rzecz tego, czego chce od nas Bóg. Znając Pismo Święte i jego bohaterów, nie jest trudno to zauważyć. Jeśli już weszłaś w ten temat, to w pierwszej kolejności powinnaś poznać szczegóły na temat woli Bożej dla swojego życia, a następnie upewnić się, czy aktualnie w oparciu o nią realizujesz swoje życiowe plany (decyzje, dążenia, cele itp.). Serdecznie zapraszam:

Czym jest Boża wola?
Boża wola obejmuje plan i intencje, jakie Bóg ma wobec nas w swoim sercu. Podobnie jak rodzice mają plany i chcą dobra dla swoich dzieci, tak też jest w przypadku Boga.

Jeremiasza 29:11-13
„[…] albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. (12) Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. (13) A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem […]”.

Brak znajomości (poznania) woli Bożej oznacza życie w chaosie, niepewności, pozbawione wizji i Bożego celu (wówczas realizujemy życie w oparciu o własne dążenia). Staje się to głównym powodem frustracji i niepokoju (więcej na ten temat dowiesz się, klikając tutaj), a często upadku lub zwiedzenia. Właśnie dlatego niezwykle ważne jest poznanie woli Bożej dla swojego życia. W Ewangelii według Mateusza 7:21 Pan Jezus powiedział: „[…] nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie”. W dalszej części tego rozdziału czytamy (wersety 24-27): „[…] każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. (25) I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. (26) A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku. (27) I spadł ulewny deszcz, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, i runął, a upadek jego był wielki”.

Nasuwa się tutaj pytanie: na czym budujesz swój „dom”?
Czy na woli Bożej?
A może wypracowałaś swój własny plan życia?

Obecnie wielu chrześcijan chce przyjąć Boży plan dla swojego życia (i wstępuje w ten plan), spodziewając się jedynie dobrych rzeczy. Kiedy więc pojawia się jakaś trudność, uważają, że Bóg odwrócił się od nich. Często też ludzie „biorą sprawy w swoje ręce”, myśląc, że sami zrobią to lepiej. Tak jednak nie jest i nie powinno być. Reakcja tych osób wynika z niezrozumienia istoty wiary chrześcijańskiej i roli Bożej woli w ich życiu.

Nawiązując do tego, chciałbym przypomnieć jedną z głównych prawd (fundamentów) chrześcijańskiego życia: wstępując w szeregi chrześcijaństwa, otrzymujemy nasz prawdziwy dom (zmieniamy „obywatelstwo”), który znajduje się w niebie (Filipian 3:20-21 / Kolosan 3:1-2), a teraźniejsze życie oddajemy do dyspozycji Boga [według Jego woli (Mateusza 10:39 / 2 Koryntian 5:14-15)]. To życie nie należy już do nas (Jana 12:24-26 / Łukasza 17:32-37 / Mateusza 16:24-25), Bóg ma do niego pełne prawo, wykorzystując je dla swej chwały i potrzeb Kościoła. Możemy to dostrzec w całej historii Pisma Świętego i dojść do takich wniosków na podstawie różnych historii – Hioba (Hioba 38:1-2), Józefa (1 Mojżeszowa 50:19-21), Rut (Rut 1:3-5), proroków (Jeremiasza 1:4-5), królów (Jeremiasza 25:8-10), apostołów i pierwszych chrześcijan (1 Koryntian 4:9-13), np. Szczepana (Dzieje Apostolskie 6:8-7:60), a także samego Jezusa (Łukasza 22:39-42). To również dotyczy ciebie i mnie (Rzymian 14:7-8) – więcej na ten temat dowiesz się, klikając tutaj. W 2. Liście do Koryntian 5:14-15 Apostoł Paweł pisze: „[…] bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; (15) a umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla Tego, który za nich umarł i został wzbudzony”.

W Ewangelii według Jana 12:24-26 Pan Jezus powiedział: „[…] zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. (25) Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu. (26) Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój”.

Nienawiść do własnego życia (werset 25b) to nastawienie, w którym bardziej cenimy sobie sprawy duchowe (i niebiańską ojczyznę) niż ziemskie [cielesne (Galacjan 6:7-8) – dowiedz się, czym jest życie duchowe, klikając tutaj, a także sprawdź, w jaki sposób możesz je otrzymać, klikając tutaj]. W kontekście Ewangelii według Jana 12:25 oznacza to nienawiść do niesprawiedliwego systemu, sposobu funkcjonowania i porządku obecnego świata. Pisząc „świat”, mam na myśli świecki, cielesny system wartości, pożądanie ziemskich dóbr, sławy i grzesznej radości. W 1. Liście Jana 2:15-17 znajdziesz tego potwierdzenie: „[…] nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. (16) Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. (17) I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki”.

Zgodnie z nauką Pisma Świętego żaden chrześcijanin nie powinien czuć się tutaj (na ziemi) jak w prawdziwym domu (ojczyźnie), a jeśli tak jest, musi „wypowiedzieć światu wojnę”, krzyżując go (Galacjan 6:14) i szukając zaspokojenia i radości w Jezusie (Filipian 3:1-3 i 4:4-9), w Jego Królestwie (Mateusza 6:31-33). Oznacza to odwrócenie się od rzeczy pospolitych i nadmiernej troski o nie (Łukasza 12:16-32 / Kolosan 3:1-4) – od rzeczy, które są w naszym życiu ponad Bogiem i przysłaniają nam Jego wolę (Mateusza 22:36-38). W Ewangelii według Mateusza 10:37-39 Pan Jezus wypowiedział następujące słowa: „[…] kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. (38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. (39) Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je” – czym jest niesienie krzyża, dowiesz się, klikając tutaj.

W nawiązaniu do twojego problemu z rodzicami: czy to oznacza, że nie masz troszczyć się o rodzinę (werset 37.)? Z pewnością NIE, ponieważ służba dla Boga i miłość do Niego nie wykluczają (zgodnie z przesłaniem Nowego Przymierza) służby dla ludzi [również rodziny (1 Tymoteusza 5:8)] – wypełniają ją (Rzymian 13:8-10). Według nauki Pisma Świętego problem ma miejsce wówczas, kiedy rodzina [również sprawy tego świata (Jana 2:15-17)] zastępuje miejsce Boga (jest dla nas ważniejsza, umieszczamy ją ponad Bogiem): „[…] będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. (38) To jest największe i pierwsze przykazanie” (Mateusza 22:37-38).

Kilka końcowych interpretacji na temat wiary chrześcijańskiej (aby dowiedzieć się więcej, kliknij tutaj) i woli Bożej dla twojego życia:

• Jakie jest twoje zdanie na ten temat? Przeczytaj 2. List Pawła do Koryntian 5:14-15.
• Jak to wygląda w twoim życiu? Przeczytaj List Pawła do Rzymian 14:7-8.
• Czy odnajdujesz się w Bożych zamiarach (woli Bożej) dla swojego życia? Przeczytaj 2. List Pawła do Koryntian 5:14-15.
• A może twoja więź (przywiązanie) ze światem burzy ten porządek? Przeczytaj 1. List Jana 2:15-17.

Z dotychczasowego rozważania dowiedzieliśmy się, że są trzy główne przeszkody w realizowaniu woli Bożej dla naszego życia:

1. Brak jej znajomości – więcej na ten temat dowiesz się, klikając tutaj.
2. Niewłaściwe priorytety (cele) życia – więcej na ten temat dowiesz się, klikając tutaj.
3. Życie według ciała, nie według Ducha – czym jest to życie, dowiesz się, klikając tutaj.

Zachęcam cię do analizy własnego życia w oparciu o te trzy zagadnienia.

Może nasunąć się tutaj pytanie: w jaki sposób mamy funkcjonować tutaj na ziemi (jako chrześcijanie) – jaka jest wola Boża w tej kwestii?

Kolosan 3:1-4
„A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej: (2) o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. (3) Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu; (4) gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z Nim w chwale”.

Nauka Nowego Testamentu wyraźnie mówi, że fundamentem naszego życia ma być Jezus Chrystus. Na Nim bowiem mamy budować swój światopogląd, wartości, zainteresowania, życiowe cele i nasz „prawdziwy dom” (Mateusza 7:24-27). „Budować na Nim” oznacza, że musimy zaakceptować Jego ofiarę i Jego panowanie w naszym życiu, starając się upodabniać do Niego (w mocy Ducha Świętego – więcej na ten temat tutaj). W 1. Liście Pawła do Koryntian 3:11-13 czytamy: „[…] albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. (12) A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, (13) to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień”.

Życie w Jezusie Chrystusie (czym ono jest, dowiesz się, klikając tutaj) gwarantuje trwanie w woli Bożej i zapewnia przetrwanie, stabilność, wiarę i pokój [(2 Piotra 1:1-11 / Efezjan 2:13-22 / Jana 15:1-7 i 16:33) jak to wygląda w praktyce, dowiesz się, klikając tutaj]. W Ewangelii według Jana 15:1-5 Pan Jezus powiedział: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. (2) Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. (3) Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem; (4) trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. (5) Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie”.

Jeżeli masz inne zdanie na temat woli Bożej i roli Jezusa w swoim życiu, zachęcam cię do zmiany poglądu. Jeśli natomiast czujesz smutek, że nie spełniasz Bożych oczekiwań (smutek ten jest pozytywnym uczuciem), mam dla ciebie tę zachętę: „[…] albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć” (2 Koryntian 7:10) – więcej na temat upamiętania tutaj.

Bóg stworzył nas, aby dać nam siebie (do wspólnego życia w jedności i harmonii), przeznaczając nam wielkie dziedzictwo – więcej na ten temat tutaj. Nie opieraj się więc Jego woli i poddaj się temu, co zgodnie ze swoim zamiarem przeznaczył dla ciebie Bóg: „[…] nie porzucajmy więc ufności, która ma wielką zapłatę. (36) Albowiem wytrwałości nam potrzeba, abyśmy, gdy wypełnimy wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. (37) Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał; (38) a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. (39) Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę” (Hebrajczyków 10:35-39).

W nawiązaniu do omawianego tematu może nasunąć się nam inne pytanie:
czy Bóg nie chce, abyśmy byli tutaj (na ziemi) szczęśliwi?
Odpowiedź brzmi: chce, ale to szczęście ma wypływać z radości życia w Nim (Filipian 4:4-9). Świat (w znaczeniu z 1. Listu Jana 2:15-17) i Bóg (który chce dla nas dobra) to jak dwa przeciwne sobie bieguny. Tak naprawdę pełnię życia będziemy przeżywać dopiero po drugiej stronie i troskliwy Ojciec wie, co przeszkadza nam w otrzymaniu tego dziedzictwa: „Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. (2) Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba, (3) jeśli tylko przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni” (2 Koryntian 5:1-3).

Filipian 3:17-20
„[…] bądźcie naśladowcami moimi, bracia, i patrzcie na tych, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie. (18) Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego; (19) końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich. (20) Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa […]”.

Wracam do odpowiedzi na twoje pytanie (problem z rodzicami).
W obecnej kulturze bardzo często rodzice są odsyłani do domów starców, ponieważ ich dzieci mają „własne życie”. Te dzieci dorosły, założyły swoje rodziny i są odpowiedzialne za ich rozwój. Częściowo jest to uzasadnione, ponieważ jest napisane: „[…] dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem” (1 Mojżeszowa 2:24).

Nie oznacza to jednak, że rodzice już się „nie liczą”. Oni dali nam życie i niejednokrotnie wyrzekli się przyjemności (wygód) ze względu na nas. Należy im się za to wdzięczność, okazywana między innymi poprzez troskę (pomoc, opiekę) na stare lata. Również o tym wspomina Pismo Święte: „[…] i mówił im: Chytrze uchylacie przykazanie Boże, aby naukę swoją zachować. (10) Albowiem Mojżesz rzekł: Czcij ojca swego i matkę swoją; oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. (11) Wy zaś mówicie: Jeśliby człowiek rzekł ojcu albo matce: Korban, to znaczy: To, co się tobie ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę, (12) już nie pozwalacie mu nic więcej uczynić dla ojca czy matki; (13) tak unieważniacie słowo Boże przez swoją naukę, którą przekazujecie dalej; i wiele tym podobnych rzeczy czynicie”.

Nie jestem przeciwnikiem domów starców (w niektórych przypadkach jest to nieuniknione), ale generalnie dzieci powinny się czuć odpowiedzialne za los swoich rodziców. Każda sytuacja jest inna (zależy od okoliczności, stosunków, rodzaju ludzi itp.), dlatego nie ma „uniwersalnego szablonu” do rozwiązywania tego typu problemów. Najważniejsza jest tutaj wiara i prowadzenie przez Boga. Od tego bowiem zależy, jak potoczą się dalsze losy twojej rodziny. Powinnaś więc zacząć modlić się z mężem i obserwować, co Bóg będzie czynił w tej sprawie. Jest to odpowiedź na twoją sytuację z rodzicami.

Możesz pomyśleć, że nie otrzymałaś konkretnej odpowiedzi na swój problem. Ja uważam jednak, że otrzymałaś wszystko, co jest ci potrzebne do jego rozwiązania, a nawet nieco więcej (wskazówki, jak poradzić sobie z innymi życiowymi przedsięwzięciami). Bóg, którego opisuje Pismo Święte, jest Bogiem żywym, chętnym do angażowania się w życie każdego z nas. Proszę, skorzystaj z tego i nie pozostań obojętną. Na koniec podaję ci kilka fragmentów Pisma Świętego do przemyślenia. Do usłyszenia i niech ci Bóg błogosławi. Luke.

1 Tymoteusza 4:9-10
„[…] prawdziwa to mowa i warta chętnego przyjęcia; (10) gdyż trudzimy się i walczymy dlatego, że położyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących”.

1 Piotra 5:7
„[…] wszelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie”.

Filipian 4:5-7
„[…] skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko. (6) Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. (7) A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie”.