Mój życiorys

Rodziłem się – tak zrządził Pan –
W Polsce, gdzie ród mój dotąd mieszka;
Ojcu na imię było Jan,
A imię matki mej – Agnieszka.
Tam, pośród lasów, pól i łąk,
W powiecie Rawa Mazowiecka,
Gdzie swoi ludzie byli w krąg,
Ujrzałem świat oczyma dziecka.

Roszkowa Wola zwała się
Moja rodzinna mała wioska,
Tam mego życia pierwsze dnie
Płynęły cicho i beztrosko.

Tam znany mi był szelest drzew,
I chociaż często nie wiem czemu,
Po polsku brzmiał skowronka śpiew
I kwiaty kwitły po naszemu.

Tam w dali szumiał stary bór,
Tam wiatr kołysał zboża kłosy,
Nocami żabi śpiewał chór,
A łąki lśniły pełne rosy.

Tak mej młodości płynął czas,
W Polsce, pod orła białym znakiem,
Gdzie z urodzenia każdy z nas
Wiernym, oddanym był Polakiem.

Lecz przyszła wojna, niby grom,
Przyniosła wiele łez, niedoli…
W Polsce rodzinny został dom,
A ja popadłem do niewoli.

Skończyły się młodzieńcze sny,
Wszystko się nagle oberwało,
Nastały trudne życia dni,
Z mych marzeń nic nie pozostało.

Lecz tam, wśród krętych życia dróg
Kiedy świat schodził na manowce,
Dziwnym zrządzeniem dobry Bóg
Odnalazł swą zgubioną owcę.

Spotkałem jeńca – on już znał
Prawdę i z Ducha się narodził,
On mi do ręki Biblię dał,
Bym czytał i bym z Panem chodził.

Bóg mówił do mnie w Słowie swym,
Że w świecie wszystko jest marnością,
Że pragnie, abym ja był z Nim,
Ażebym Jego był własnością.

Bóg mi objawił jeszcze to,
Że drogą jest Mu moja dusza,
Że już nie jestem byle co –
On mnie odkupił krwią Chrystusa!

Ja miałem lat dwadzieścia dwa,
Gdy mnie dotknęło Jego Słowo;
Bóg dał mi dar, co wiecznie trwa –
Ja narodziłem się n a nowo.

Teraz ja Jemu służyć chę,
Jego chcę chwalić z całej duszy.
Bo przecież On wyzwolił mnie,
On więzy mego grzechu skruszył

Za ten cennego życia dar,
Za to, co oko nie wiedziało,
Za tej miłości dziwny czar,
Pragnę Go wielbić wieczność całą!