Świadectwo Romana z Warszawy

Nigdy nie byłem katolikiem, nie chodziłem do kościoła. Urodziłem się w rozbitej rodzinie, wychował mnie tata. Kiedy miałem 16, 17 lat chciałem poznać moją mame, ale ojciec ostrzegał mnie przed nią. Nie posłuchałem i znalazłem jej adres. W tamtych czasach żyła w patologii. Któregoś dnia tata powiedział; wybieraj, albo ja, albo matka. Oczywiście wybrałem matkę.

Miałem wówczas jeszcze nie skażone serce, grzechem. Wtedy zacząłem pić razem z matką i palić. Któregoś dnia mamy kochanek wyrzucił mnie z domu, a ona nawet nie broniła mnie, [ chcę zaznaczyć, że nie winię jej za to, ja wybrałem, byłem przecież dorosły]. W ten sposób znalazłem się na ulicy.

Zapytacie; dlaczego nie poszedłem do ojca?
Honor i ambicja nie pozwalała mi. Żyłem w ten sposób, [na ulicy, ponad 12 lat]. Wówczas stoczyłem się na samo dno. Piłem co popadło, nawet denaturat. I właśnie wtedy ktoś mi powiedział, jedź do Wrocławia, tam ci pomogą.

I pojechałem. Tak jak stałem, znalazłem się we Wrocławiu, w schronisku dla bezdomnych. Pracował tam człowiek wierzący i on powiedział mi ewangelię. Kiedy powiedział on o Jezusie, to mnie nie przekonało. Jednak nie zapomnę chwili, kiedy wszedłem na nabożeństwo i wszyscy, którzy mnie zobaczyli podeszli do mnie. Ja byłem brudny i śmierdzący, a oni, [bracia i siostry] przytulili mnie do siebie. Wówczas, [pierwszy raz w życiu] poczułem miłość, [przepraszam za moją pisownie, ale mam mokre oczy jak to piszę].

Od tamtej pory żyję z Jezusem. Przez ten czas, [20 lat] dużo się zmieniło. Mieszkam w Warszawie, bo z Warszawy pochodzę. Mam mieszkanie w samym centrum. Mam też spaniały kościół i przyjaciół w kościele. Jezus zmienił mnie, moje życie, jestem normalnym człowiekiem, choć niepełnosprawnym. Od urodzenia chodzę o jednej kuli. Wierzę jednak, że Jezus mnie uzdrowi, a jeśli nie, Jego wola, nie moja. To może tyle. A ha. Mam jeszcze spaniałego Pastora, ale nie wiem, czy mogę wymienić jego imię. Kocham mój kościół, on jest moją rodziną.

Z poważaniem Roman Cieślak